Wielogłosem o…: „Przyjaciele: Spotkanie po latach”

Czy da się w ogóle napisać lub stworzyć na temat Przyjaciół cokolwiek, co nie zostało powtórzone już przynajmniej kilkukrotnie lub byłoby choć w minimalnym stopniu oryginalne? Wątpię. Biorąc pod uwagę jak bardzo kultowym, jak bardzo popularnym i jak bardzo lubianym serialem od wielu lat jest ten sitcom, raczej trudno uciec od banałów. Dlatego też pomysł nakręcenia odcinka po tylu latach od zakończenia wydawać by się mógł kuriozalny. Przyjaciele to zamknięta historia i każda próba jej wskrzeszenia miałaby raczej tragiczny finał. Na całe szczęście twórcy odcinka Przyjaciele: spotkanie po latach zupełnie inaczej podeszli do tematu, serwując widzom mieszkankę, w której przeplatają się wzruszenie, śmiech i nostalgia, a która okazała się rewelacyjną, bardzo sentymentalną podróżą do lat świetności Przyjaciół

WRAŻENIA OGÓLNE

Martyna Michalska: Muszę przyznać, że bardzo miło mnie ten odcinek zaskoczył. Długo odkładałam obejrzenie go, będąc pewną, że nie czeka mnie nic interesującego. Tymczasem spotkanie odtwórców ról Joeya, Moniki, Rachel, Rossa, Chandlera i Phoebe było nie tylko zbiorem sentymentalnych wspomnień, ale przede wszystkim obfitującą w mnóstwo szalenie zabawnych momentów podróżą w czasie. Co rusz pojawiały się kultowe momenty z serialu, na plan zawitały praktycznie wszystkie drugoplanowe postaci, nie zabrakło również scen zza kulis. Pojawiło się również sporo informacji, o których nie wiedziałam. Byłam w dużym szoku, widząc, jak bardzo przemyślane i udane było to przedsięwzięcie!

Anna Sroka-Czyżewska: Ostatnio w świecie Przyjaciół dość dużo się działo – na 25-lecie powstania serialu wydano książkę i album, które przypomniały sentyment, jaki wielu z nas odczuwa do postaci Rossa, Rachel, Chandlera i Moniki oraz Joeya i Pheobe (Przyjaciele. Ten o najlepszym serialu na świecie, Friends. Przyjaciele na zawsze. Ten o najlepszych odcinkach). Pomyślałam sobie, że to niemożliwe, iż da się jeszcze wyciągnąć coś dobrego z historii o paczce przyjaciół z Nowego Jorku. Podobnie jak Martyna, zwlekałam z obejrzeniem tego ostatniego, jak sądzę, odcinka. Obawiałam się żenady, śmiechu z puszki, nudy – bo przecież tak wiele o Przyjaciołach wiem, że nic mnie nie zaskoczy. Jednak okazało się, że odcinek specjalny okazał się świetnym podsumowaniem pracy przy serialu, wspomnień aktorów, a także ich perspektywą, która była zgoła inna niż nasza – widzów. Przede wszystkim jednak był niesamowicie zabawny, wesoły, ale także sentymentalny i wzruszający.

NAJLEPSZA SCENA

Ania: Dwunasty odcinek czwartego sezonu PrzyjaciółTen o embrionach już na zawsze przeszedł do historii i w pamięci widzów zapisał się jako najzabawniejszy, przez wielu uważany też za najlepszy i ja także się z tym zgadzam – scena quizu i przegrania przez dziewczyny mieszkania, jest jedną z moich ulubionych. Ilekroć oglądam potyczkę „dziewczyny kontra chłopaki” – zawsze dobrze się bawię. I nie mogło zabraknąć tutaj odegrania podobnego quizu, niekiedy sprawiającego trudność aktorom, którzy po siedemnastu latach musieli sobie nieco poprzypominać, ale widać też było, że świetnie się bawią, ale także są wzruszeni. To była jedna z najlepszych scen serialu, ale nie jedyna. Podobały mi się też wstawki, kiedy aktorzy opowiadali żartobliwie, czy widzieli cały serial, jak się czują, kiedy trafią na jakiś odcinek w TV, ale także to, jak seria zmieniła ich życie z perspektywy czasu.

Martyna: Naprawdę trudno mi wskazać jedna najlepszą, bo praktycznie każda wywoływała we mnie wspomnienia miłych chwil spędzonych z Przyjaciółmi i powodowała, że śmiałam się tak samo, jak podczas oglądania serialu. Rewelacyjnie został przygotowany pokaz mody z najlepszymi serialowymi strojami, gdzie gwiazdy, takie jak Cara Delevigne, Justin Bieber czy Cindy Crawford prezentowały różne wspaniałe kreacje. Świetna była scena, kiedy Phoebe i Lady Gaga wspólnie zaśpiewały Smelly Cat, z wtórującym im chórem żywcem wyjętym z reklamy żwirku dla kotów. Uśmiałam się, słuchając zespołu, który na życzenie Rossa odwiedził Rachel w pracy, aby przypomnieć jej, że ma chłopaka, który kocha ją najbardziej na świecie. Bardzo trudno mi wybrać tę jedna „wisienkę”, ale postawię jednak na wspomniany na samym początku pokaz mody. Widać, że goście specjalni czerpali ogromną frajdę, prezentując kostium Sputnika czy bożonarodzeniowego pancernika. Obsada również się świetnie bawiła, a dla mnie była to taka pigułka, przypominająca jedne z najzabawniejszych momentów serialu.

WADY I ZALETY PRODUKCJI

Martyna: Hm, nie sądziłam, że napiszę to kiedykolwiek o jakiejś produkcji, ale biorąc pod uwagę to, na jaką formę zdecydowali się twórcy, nie jestem w stanie tu wskazać żadnych wad. Serio. Odcinek specjalny Przyjaciele: Spotkanie po latach spodobał mi się od początku, a oglądanie go było czystą przyjemnością. Mieszanką śmiechu, nostalgii, wzruszeń, zdziwienia, czyli wszystkiego, co było potrzebne, aby tego typu przedsięwzięcie się udało. Bardzo się cieszę, że twórcy oddali głos również odtwórcom postaci drugoplanowych, którzy mieli okazję opowiedzieć o serialu ze swojej perspektywy. Niczego mi tutaj nie zabrakło – twórcy, ale i aktorzy przywołali najważniejsze i najbardziej lubiane przeze mnie momenty serialu (jak choćby odcinek Ten o embrionach czy Ten, w którym wszyscy się dowiadują), pojawiły się wpadki z planu czy zakulisowe materiały. Aktorzy bardzo dużo opowiadali o tym, jaką przygodą dla nich był udział w Przyjaciołach, jak bardzo się ze sobą zżyli, można się również trochę dowiedzieć na temat sposobu przeprowadzenia castingu i tego, czego aktorzy najbardziej nie lubili w pracy na planie.

Ania: Śmiało mogę się z Tobą zgodzić, że odcinek nie zawiera wad, może prócz jednej sceny wszystko mi się podobało. Tą sceną jest wskazana przez ciebie jako jedna z ulubionych, mnie jednak nie przypadła do gustu – mowa o śpiewającej Smelly Cat Lady Gadze. Po prostu ta scena jakoś mi tu nie pasowała, nie było w niej dynamizmu, chociaż wydawało się, że Lisa Kudrow jest bardzo zaskoczona pojawieniem się Gagi, do mnie to nie przemówiło. Jeśli chodzi o zalety, tutaj jest ich całe mnóstwo. Cały odcinek zawiera sentymentalne powroty do ukochanych przez nas bohaterów, do zapadających w pamięć bohaterów drugoplanowych (Janice i jej śmiech, Gunther, państwo Geller), do ukochanych odcinków, najlepszych gagów, a także scen wyciętych, żartów z planu. To także atmosfera, która niezbicie wskazuje na to, że aktorzy faktycznie byli przyjaciółmi – ich więź było mocno czuć i to, czy się na co dzień widują, czy nie, pozostawało mniej ważne. Jak sami wspominali, zawsze mogą na siebie liczyć i zawsze odbierają od siebie telefony. Jednak największą zaletą tej produkcji jest to, że wywołuje autentyczne emocje – czujemy, jakby nie minęło wcale siedemnaście lat od ostatniego klapsa na planie Przyjaciół. Choć aktorzy się postarzeli (niektórzy pięknie, ale nie dla każdego czas i życie były łaskawe), ich drogi zawodowo poszły w tak różnych kierunkach, to praktycznie nic się nie zmieniło, a my też czujemy się, jakbyśmy się widzieli wczoraj. Możemy nie gadać kupę lat, nie widzieć się jeszcze dłużej, a być sobie tak bliscy, jak szóstka młodych ludzi z Nowego Jorku.

KWESTIE TECHNICZNE

Ania: Wspomnienia i wstawki archiwalne oraz fragmenty serialu przeplatają się z czasem rzeczywistym, kiedy aktorzy się spotykają na planie po siedemnastu latach od zakończenia produkcji. Znajdziemy tu też wypowiedzi innych osób – takich jak choćby fani serialu z różnych zakątków świata, fani sławni (tacy, jak chociażby David Beckham), epizodyczni aktorzy czy sami twórcy. Całość wieńczy spotkanie pod słynną fontanną w formie show, kiedy wszyscy aktorzy spotykają się, a rozmowę prowadzi James Corden. Jest to odcinek wspominkowy, dużo tu muzyki, jak choćby hitu z czołówki Przyjaciół – piosenki I’ll be there for you zespołu The Rembrandts czy wspomniany Smelly Cat, archiwalnych taśm z planu, kiedy aktorzy mają przerwę, najlepszych scen z serialu.

Martyna: Sądzę, że całość wyszłaby nieco gorzej, gdyby nie świetny dobór prowadzącego. Jamesa Cordena znam z Carpool Karaoke, w którym to programie wraz z popularnymi muzykami jeździ autem i śpiewa ich najbardziej znane kawałki. Corden był bardzo dobrym animatorem całego odcinka, dzięki niemu przechodzenie pomiędzy kolejnymi sekwencjami show było bardzo płynne. Raz zdarzyło się, że zadał dość intymne pytanie swoim gościom, ale zrobił to w sposób bardzo wyważony.

SŁOWEM PODSUMOWANIA

Ania: Od zakończenia prac na planie Przyjaciół minęło już naprawdę sporo czasu – w 2004 roku pożegnaliśmy sześcioro wkraczających w dorosłość ludzi z Nowego Jorku. Fani serialu jednak oglądali go często, jakby zapominając o upływie tych siedemnastu lat – przecież serial jest ciągle emitowany i do zobaczenia także na platformie HBO, gdzie dalej bije rekordy oglądalności. Jest to niebywałe, że sitcom z lat 90. stał się kultowym serialem o sile przyjaźni, a także o miłości.  Drogi serialowych przyjaciół rozeszły się i każdy wybrał swoją ścieżkę – Jennifer Aniston bez wątpienia stała się spośród nich najbardziej sławna, inni grali pomniejsze role, a Matt LeBlanc odświeżył postać Joeya Tribianiego w serialu Joey. Widzieliśmy tych aktorów wiele razy i zawsze z uśmiechem wspominaliśmy wtedy, że to oni grali w naszym ulubionym serialu. Przez lata temat wznowienia Przyjaciół pojawiał się co jakiś czas, często plotkowano, że to Matthew Perry oponuje, a reszta obsady bardzo chętnie zagra jeszcze raz swoje stare role. Po obejrzeniu produkcji Przyjaciele. Spotkanie po latach można wysnuć wniosek, że jednak obsada i twórcy są zgodni, że raczej już nie będą reaktywować kultowego serialu. Cieszę się, że nikt nie ma ambitnych planów „skoku na kasę” – bo jak inaczej to nazwać, aby popsuć cały efekt genialnego domknięcia przygód Rossa, Rachel, Chandlera i Moniki, Joeya i Pheobe? Do nich zawsze możemy wrócić, odpalając na HBO którykolwiek sezon serialu. Wspaniale było zobaczyć, jak aktorzy opowiadają o swoich wrażeniach, dać się ponieść emocjom i odbyć taką sentymentalną podróż w przeszłość – do cudownych ludzi i wspaniałych bohaterów. Przypomnieć sobie, kiedy Przyjaciele stali się naszymi przyjaciółmi, i jak ciężko czasem bez nich żyć, że w chwilach nostalgii, smutku czy zbliżającej się jesiennej chandry będzie można włączyć sobie swój ulubiony odcinek i zaśmiać się z przygód niepokornych młodych ludzi, którzy odcisnęli piętno na całym pokoleniu.

Martyna: Przed obejrzeniem tego odcinka miałam pewne obawy i byłam niechętnie nastawiona do całego przedsięwzięcia. Pomyślałam, że to czysta próba kolejnego spieniężenia tej uwielbianej przez rzesze widzów marki, która nie może skończyć się sukcesem. Kiedy natomiast dowiedziałam się, że nie będzie to standardowy sitcomowy odcinek, trochę byłam zawiedziona i byłam pewna, że czeka mnie kilkadziesiąt minut nudów. Tak źle, tak niedobrze. Całość jednak okazała się rewelacyjnie zrealizowanym show, pełnym wspomnień, śmiechu i, siłą rzeczy, nostalgii. Dobrze było widzieć praktycznie całą obsadę, która po latach nadal darzy się ogromną sympatią i szacunkiem. Te kilkadziesiąt minut przypomniało mi, dlaczego tak bardzo uwielbiam Przyjaciół i wyjaśniło, dlaczego ten serial w ogóle się udał. Powodzenie nie było kwestią tylko i wyłącznie scenariusza, ale rewelacyjnej gry aktorskiej całej ekipy i tego, jak bardzo się ze sobą zżyli. Cieszę się, że twórcy dali widzom możliwość ponownego spotkania ze swoimi ulubieńcami, zgrabnie dodając serialowi kolejne, bardzo dobre zamknięcie.


Odcinek Przyjaciele: Spotkanie po latach można oglądać na HBO GO

Write a Review

Opublikowane przez

Anna Sroka-Czyżewska

Na zakurzonych bibliotecznych półkach odkrycie pulpowego horroru wprowadziło mnie w świat literackich i filmowych fascynacji tym gatunkiem, a groza pozostaje niezmiennie w kręgu moich czytelniczych oraz recenzenckich zainteresowań. Najbardziej lubię to, co klasyczne, a w literaturze poszukuje po prostu emocji.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *