wiatr

Wielogłosem o…: „Wiatr” – Igor Brejdygant

Kiedy gdzie indziej rozkwita pierwsza roślinność, w Tatrach leży jeszcze śnieg. Przedwiośnie w górach bywa bardzo zwodnicze. Nietrudno wtedy o wypadki, które kończą się śmiercią. Na próżno szukać wtedy ciał zasypanych ogromnymi zwałami śniegu. Przypadek zejścia lawiny na nic niespodziewających się ludzi posłużył za punkt wyjścia historii w nowej powieści Igora Brejdyganta – Wiatr. To nie tylko nietuzinkowy kryminał, ale także opowieść, która wykracza poza ramy tego gatunku. To także historia, która wymyka się utartym już schematom i otwiera furtkę do rozważań na tematy egzystencjalne. Przede wszystkim jednak to bardzo nieoczywista opowieść, w której przeważa klimat niedopowiedzenia, którą bardzo trudno zdefiniować i rozgryźć, i która aż do końca wodzi czytelnika za nos. Zapraszamy do lektury poniższego Wielogłosu, w którym Anna i Mateusz dyskutują o jej wadach i zaletach, poruszanej problematyce oraz o emocjach, jakich dostarczyła im jej lektura zarówno w formie tradycyjnej, papierowej, jak i tej audio.  

WRAŻENIA OGÓLNE

Anna Sroka-Czyżewska: Powieść Igora Brejdyganta, Wiatr, przenosi nas na chwilę w tatrzańskie przedwiośnie – pełne jeszcze śniegu, ogromnych białych zasp, w których czai się śmiertelne niebezpieczeństwo. To także obraz niegościnnego Zakopanego, tak innego od znanego nam z pocztówek czy kolorowych fotografii. Nie ma tu jednak mrocznego folkloru góralskiego, na który po cichu liczyłam, kiedy akcja zaczęła przenosić się w szare i ciemne zakątki Podhala. Wiatr to na pewno powieść nieoczywista, pełna zagadek, które bohater stara się w przypływie impulsu rozwikłać. Ale to także powieść, która rozczarowuje. Mimo dobrego zakończenia, w którym znajdziemy sporą dawkę suspensu, jest to historia raczej mdła, pozbawiona jakiejś iskry, która sprawiłaby, że zżyłam się z bohaterami i by mi na nich zależało. Każdy tu jest jakiś dziwny, główny bohater niechlujny, zapatrzony w siebie i egoistyczny, przez to wręcz nierealny. Jeśli już pojawiają się jakieś postaci, które mogłyby coś wnieść do fabuły, rozruszać wolno sunącą opowieść, to okazują się wydmuszkami, cieniami bez życia. Mimo to autor stara się przekraczać konwencjonalne ramy gatunku i ten zabieg mu wychodzi, a samo zakończenie powieści sprawia, że na całokształt patrzy się odrobinę mniej surowo.

Mateusz Cyra: Cieszę się, że ten tekst powstaje, ponieważ wraz z upływem czasu Wiatr w mojej głowie tylko zyskuje i to, co początkowo uznawałem za wady, teraz przekuwam w zalety. Fakt, że sam górski folklor jest zaledwie tłem i autor mógł pokusić się o pogłębienie tej kwestii, ale może zabrakło mu czasu lub chęci, żeby zagłębiać się w ten temat, dlatego uznał, że nie warto brnąć w nieznane. Z kolei główny bohater, o ile rzeczywiście jawi się jako typ iście odpychający, o tyle nie mogę zgodzić się z tym, że przez to, iż ma tyle wad, to w oczach czytelnika staje się nierealny. To, że Wawrzyniec odbiega od wzoru bohatera, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, lub o którego zabiegamy w swoich umysłach, nie czyni zeń postaci nierealnej. Dlatego też o ile zwyczajnie, tak po ludzku, nie lubię typa, o tyle mam spory szacunek do autora za tę kreację, bo dostarczyła mi (nam) tego, czego czytelnicy oczekują najbardziej – emocji. Oczywiście nie uznam Wiatru za powieść idealną czy też wspaniałą, bo zgadzam się z Tobą, że jest to powieść momentami męcząca, ale jestem zaskoczony tym, jak mocno zapadła mi w głowie i prawdopodobnie już zawsze będę ją wymieniał jako twór na tyle odmienny, na tyle niebanalny, na tyle wymykający się schematom, że z tych tylko względów będę ją polecał znajomym czytelnikom. 

RYS FABULARNY

Anna: Lawina w Tatrach zabija dwoje ludzi. Świadkiem tej tragedii jest Wawrzyniec, który tuż przed zejściem lawiny widział ich i słyszał tajemniczy huk. Mężczyzna przyjmuje hipotezę, że nie wydarzyło się to przypadkowo, a zejście lawiny sprowokowane zostało przez człowieka. Wkrótce coraz bardziej wciąga się w historię tragicznej śmierci Piotra i Agnieszki Markowskich. Prowadzone przez niego nieformalne śledztwo naprowadza go na ślady osób powiązanych z Markowskimi, a także na trop tajemniczego obrazu, który zdaje się kluczem do rozwiązania zagadki.

Mateusz: Warto tutaj wspomnieć, że Markowscy to bardzo znani i szanowani w południowej części Polski artyści i ich śmierć jest rzeczą iście szokującą w zakopiańskiej okolicy. Niestety dla głównego bohatera – nikt nie podziela jego wątpliwości co do udziału człowieka w zejściu lawiny, która zabija wspomnianą parę. Wawrzyniec dosłownie zatraca się we własnym śledztwie, gubi i odzyskuje tropy, odbywa przedziwne rozmowy i każdy dzień zdaje się oddalać go od rozwiązania. 

WADY I ZALETY POWIEŚCI

Mateusz: Dla mnie największą zaletą Wiatru jest jej transgatunkowość. Dzieło Brejdyganta nie jest od pierwszej do ostatniej strony kryminałem. Nie jest także od pierwszej do ostatniej strony romansem, powieścią obyczajową, psychologiczną. Jednocześnie ma w sobie każdy z wymienionych już gatunków, a wszystko to mocno kojarzy mi się ze stylistyką noir. Mam także skojarzenia – głównie ze względu na sposób prowadzenia narracji – z dawnymi powieściami detektywistycznymi, w których akcja rozwija się bardzo powolnie, ślamazarnie wręcz. O i ile dla niektórych tempo będzie zaletą, to zdaję sobie sprawę, że dla niektórych może być to problemem. Ty chyba należysz do tej drugiej grupy, prawda? 

Ania: Nie jestem fanką klasycznych kryminałów, mimo że oczytałam się ich w życiu sporo. I tak, masz rację, należę do tych osób, dla których tempo w takiej opowieści jest szalenie ważne, a w Wietrze zdecydowanie zabrakło mi dynamiki, szybszego budowania napięcia. Głównie Wawrzyniec snuł się we mgle, miał też długi prochowiec i czapkę i sam podkreślał, że dziwnie wygląda. I taka stylistyka w budowaniu bohatera, o której wspominasz, rzeczywiście może się podobać i również uważam, że to fajny zabieg. Jednak nie łączy mi się w żaden sposób z tym mrocznym Podhalem, które Brejdygant próbował zarysować fabularnie. To są niedociągnięcia, które szpecą mi całkowity obraz powieści, która być może byłaby dużo lepsza, gdyby dopracować te szczegóły. Jednak to, o czym piszesz, transgatunkowość i wymknięcie się ramom powieściowych schematów, podobało mi się bardzo. Jest tu po trochu wszystkiego i dzięki temu nie miałam na końcu wrażenia zmarnowanego czasu, bo dostałam też trochę elementów, nad którymi się głowiłam.

Mateusz: Rozmawialiśmy o tym sporo, gdy przygotowywaliśmy się do tego tekstu, i myślę, że warto będzie przenieść część naszych rozmów tutaj, bo moje odczucia do tej pory nie uległy zmianie. Mianowicie nie jestem pewien, czy bardziej podobały mi się, czy jednak bardziej irytowały mnie momenty, w których Wawrzyniec podważał w zasadzie wszystko – swoje wybory czy najbliższe otoczenie. Często też zastanawia się, czy jego wspomnienia faktycznie są wspomnieniami, czy jednak niektóre zdarzenia mu się tylko przyśniły. A nieświadomych czytelników trzeba uzbroić w wiedzę, że takie przemyślenia towarzyszą bohaterowi praktycznie od początku do końca książki. 

OMÓWIENIE WYBRANYCH POSTACI

Anna: Tutaj przechodzimy do Wawrzyńca, który jako główny bohater stanowi największe pole do omówienia. To pięćdziesięciolatek, alkoholik i seksoholik. Mieszka w Warszawie, gdzie jest dziennikarzem oraz pracuje nad swoją kolejną książką, bo tych już trochę ma w swoim dorobku. Raz w roku zaszywa się w górskim ustroniu, by pobyć blisko natury i tak też go poznajemy, gdzie jest świadkiem zejścia lawiny na Markowskich, która dosłownie zmiata ich w stronę stawu. Wawrzyniec natychmiast przystępuje do akcji ratunkowej, gdyż jako były TOPR-owiec, doskonale wie, że liczy się każda sekunda, by znaleźć zasypaną osobę żywą. To wszystko widzimy z perspektywy Wawrzyńca, ponieważ w zasadzie przez większość powieści siedzimy mu w głowie i słuchamy, jakie ma absurdalne myśli i refleksje. Z jednej strony podejmuje on śledztwo, które ma wytypować winnego śmierci Agnieszki i Piotra, a z drugiej totalnie nie wie – co i dlaczego robi. Swoją motywację tłumaczy przeczuciem, bo jak wielokrotnie podkreśla, nie pamięta nawet, kim oni byli ani jak wyglądali, mimo że widywali się przez ostatnie kilka dni w schronisku. Tak skonstruowany bohater dość mnie irytował, bo nie byłam w stanie znaleźć logicznej motywacji tych zachowań, a jego postępowanie wydawało mi się niespójne. Wawrzyniec stanowi dla mnie do tej pory zagadkę, mimo tego, że zakończenie próbuje połączyć brakujące elementy tej układanki. Częściowo także rodzi nowe pytania o tego bohatera i jego podróż przez powieść, która była trochę prawdą, trochę fikcja i snem. A ty co o nim myślisz?

Mateusz: Mnie Wawrzyniec także często irytował i bardzo długo zastanawiałem się, jak facet, który ma problemy zapamiętać wczorajszy dzień, będzie w stanie rozwikłać tajemnicę, której tak naprawdę doszukuje się tylko on sam. Przeszkadzała mi także jego niekonsekwencja w stosunku do kobiet – z jednej strony facet nie miał najmniejszych problemów, żeby zaciągnąć każdą do łóżka, z drugiej strony odczuwał jakiś dziwny paraliż, żeby z kobietami nawiązać jakąś głębszą relację. Prawdę powiedziawszy, Wawrzyniec to postać utkana z przeciwieństw, to osoba, która jest w stanie przyczynić się do bólu głowy u niejednego czytelnika. Znajdą się osoby, które staną się jego miłośnikami, ale będzie także grono ludzi, dla których Wawrzyniec będzie typem odpychającym, któremu ciężko kibicować. Ja zaliczam się do tej drugiej grupy, jednak wcale nie psuje mi to odbioru Wiatru. Odnoszę po prostu wrażenie, że w tej powieści zupełnie nie chodzi o to, żeby głównego bohatera polubić. Wawrzyniec jest jedynie symbolem, pretekstem autora do rozważań na temat odmiennych stanów świadomości. I to Brejdygantowi wychodzi przednio. 

PROBLEMATYKA

Anna: Czytając taką powieść jak Wiatr, tak naprawdę wydawać by się mogło, że wiemy, czego się spodziewać. Śledzimy bohatera, w pewnym stopniu intrygującego, a w szalenie dużym także irytującego, którego zachowanie wydaje nam się nielogiczne, i łapiemy się za głowę, że potrafi on zachować spokój w sytuacjach, które go spotykają. A spotyka go dużo. Jednak ten spokój to tylko pozór, coś tymczasowego. Nie tylko Wawrzyniec chowa się za maską spokoju, ale także fabuła i to, co można z niej odczytać. Nie chcąc zbyt wiele zdradzić, wszak powieść Brejdyganta naprawdę w końcówce zaskakuje, to można powiedzieć, że jest to opowieść o poszukiwaniu siebie, zemście, pogodzeniu się z losem, a także o wybaczeniu. Refleksji jest dużo, powieść spowija też aura metafizyczności, głównie poprzez Wawrzyńca, ale nie tylko. Mamy tu oniryczne wizje, mamy jakąś granicę świata – nie bez powodu akcja powieści dzieje się wysoko w górach, w zapomnianych miejscach, przy ciemnych uliczkach.

Mateusz: Zgadzam się – zanim sięgnąłem po Wiatr (w formie audiobooka, o czym opowiem parę słów za chwilkę), wszystko nakazywało mi myśleć, że będzie to kolejny „zwykły” kryminał. Taki wiecie – z ofiarami, zabójcą, motywem, zagadką, może z tajemnicą z przeszłości i ze zdeterminowanym bohaterem, który postanowi odkryć, kto stoi za tym haniebnym czynem. Jakież było moje zdziwienie, gdy Wiatr tylko po części okazał się kryminałem! To powieść wymykająca się sztywnym ramom, jest w niej znacznie więcej, niż widać to na powierzchni. Wiele jej ukrytych warstw dociera do nas dopiero na kilka tygodni od zapoznania się z ostatnią stroną.  Dla mnie dzieło Brejdyganta to przede wszystkim rzecz o kryzysie własnej tożsamości, o poszukiwaniu siebie, poszukiwaniu sensu życia, o skomplikowanych relacjach damsko-męskich, o potędze miłości i przypowieść o tym, że to, jak ludzie widzą nas, nasz związek i nasze emocje z boku – nijak ma się do tego, jak jest naprawdę między dwojgiem ludzi.  

Przeczytaj także: Wywiad z Igorem Brejdygantem o powieści Wiatr

STYL I JĘZYK

Anna: Narracja jest bardzo płynna, spokojna, a samą powieść czyta się lekko, choć raczej powoli i z dużą koncentracją. Opisy natury, majestatu gór, mroźnego klimatu, sprawiają, że czujemy się w pewnych chwilach tak, jakbyśmy byli tuż obok bohatera i marzli razem z nim, stojąc na zimnym Wietrze. Pod względem języka, budowania dialogów i opisowości Wiatr jest bardzo dobrze zrealizowaną powieścią. Styl jest lekko oniryczny, zamglony i tak właśnie czyta się tę powieść.  

Mateusz: Styl Brejdyganta zdaje się nieco archaiczny, jakby stylizowany na przełom lat 50. i 60. XX wieku. Nie wiem, czy to forma, którą autor przybrał na potrzeby Wiatru, czy znak rozpoznawczy autora, ponieważ szczerze przyznaję, że jest to moje pierwsze spotkanie z tym autorem, ale po tej lekturze wiem, że na pewno nie ostatnie, bo pisarz ten potrafi naprawdę zaintrygować. Sam język nie należy do szczególnie wymagających, ale natrafiłem na kilka słów, których już dawno nie widziałem w książkach. 

WYDANIE

Anna: Wydanie mi się bardzo podoba, szczególnie okładka, która przenosi nas na zaśnieżony szlak górski. Bardzo pasuje do konwencji powieści – mamy tu mężczyznę idącego po czyichś śladach, jest mróz, pada śnieg. Całość stanowi bardzo dobre połączenie nawiązujące do fabuły, ale nic niezdradzające. 

Mateusz: Mnie trudno będzie powiedzieć o aspektach wizualnych książki, ponieważ nie miałem jej w rękach, do recenzji otrzymawszy wersję audiobookową (taką chciałem). Dlatego powiem słów kilka na temat realizacji wersji audio. To zdecydowanie najwyższa półka audiobookowych produkcji. Audiobook przeczytany został (narratorem jest Kamil Purban) oraz zagrany (między innymi Andrzej Chyra i Karolina Gruszka) bardzo dobrze. Zauważyłem w sekcji komentarzy na stronie Empiku, że wiele osób narzeka na fakt, że muzyka w tle zagłusza słowa wypowiadane przez aktorów i połowy nie sposób zrozumieć. Wydaje mi się jednak, że problem leży po stronie słuchaczy lub posiadanego przez nich sprzętu. Ja słuchałem Wiatru zarówno w samochodzie (droga do i z pracy) oraz na słuchawkach, podczas wieczornych spacerów z psem i w obu sytuacjach nie miałem najmniejszego problemu z wychwyceniem dźwięków, a ta muzyka w tle – swoją drogą świetnie wpasowana w poszczególne sceny i aktualny nastrój bohaterów – tylko dodawała opowieści mocy. Życzyłbym sobie zatem więcej tego typu produkcji, bo najzwyczajniej w świecie przyjemnie się z tym obcuje. 

SŁOWEM PODSUMOWANIA

Anna:

 A tutaj przez ten cholerny wiatr życie jest paranoją podwójną

Metafizyczny kryminał Wiatr, który wyszedł spod pióra Igora Brejdyganta, to powieść, która mrozi czytelnika w najbardziej zaskakujący sposób. Nic nie wskazuje na ścieżki losu, które dla swoich bohaterów wybrał autor. Podczas lektury możemy być źli, znużeni też ciągłymi majakami głównego bohatera, który snuje się bez końca w poszukiwaniu wielu odpowiedzi bez zrozumiałych motywacji. Jednak z perspektywy całości historii to wszystko ma jakiś głębszy wymiar. Mimo że powieść mnie nie porwała, czasem męczyła, a w szczególności postępowanie Wawrzyńca uznawałam wielokrotnie za godne pożałowania, to chyba tak poniekąd miało być. Literatura powinna bronić się emocjami, a Wiatr bez wątpienia te emocje niesie. Są to emocje niekiedy rozczarowania, ale patrząc na powieść jako na całokształt i znając zakończenie historii bohaterów, można śmiało uznać, że z tego zadania autor się wywiązał. Jednak, tak jak uznałam już wcześniej, zabrakło mi tu jakiejś iskry, czegoś wyróżniającego, może tego folkloru góralskiego, który dodałby pikanterii i postaciom, i fabule? To, co jeszcze w powieści interesujące, to wyjście poza ramy powieści kryminalnej i ta transgatunkowość, o której już wspominaliśmy. Pojawiają się różne tropy literackie i, mimo że niektóre nie są rozbudowane, to ten element powieści jest bardzo ciekawy. Wiatr jest czymś ciekawym i innym, wśród wielu z pozoru podobnych powieści, i choć nie jest historią wybitną, to pozostawia po sobie jakiś ślad.  

Mateusz: Wiatr to powieść niezwykła. Jak bowiem ocenić książkę, w której główny bohater na przemian intryguje oraz irytuje, autor co rusz myli tropy i sprowadza nas na manowce, a ospała narracja wytraca tempo kryminalnej intrydze, jednocześnie zostawiając więcej przestrzeni dla aspektu psychologicznego i głębszego wymiaru całości? Wszystko chyba zależy od podejścia odbiorcy jeszcze przed lekturą – nie oczekujcie typowego kryminału, bo zwyczajnie Wam się książka Brejdyganta nie spodoba. Spodziewajcie się za to książki, która wymyka się schematom, oferuje niebanalne rozwiązania i zostawia w czytelniku ślad. 

Fot.: Wydawnictwo W.A.B, / Empik Go

wiatr

Write a Review

Opublikowane przez

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Anna Sroka-Czyżewska

Na zakurzonych bibliotecznych półkach odkrycie pulpowego horroru wprowadziło mnie w świat literackich i filmowych fascynacji tym gatunkiem, a groza pozostaje niezmiennie w kręgu moich czytelniczych oraz recenzenckich zainteresowań. Najbardziej lubię to, co klasyczne, a w literaturze poszukuje po prostu emocji.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *