Nawałnica mieczy

Wszyscy kochają wesela – George R. R. Martin – „Nawałnica mieczy. Krew i złoto” [recenzja]

To, co obecnie serwuje George R. R. Martin swoim czytelnikom, zasługuje na miano literackiej tortury i to w jej najboleśniejszym wydaniu. Finał serialu dawno za nami, Taniec ze smokami już od kilku lat zbiera kurz, a Wichrów Zimy jak nie było, tak nie ma. Wydaje się, że publikacja kolejnej część naszej ukochanej serii ciągnie się tak długo, jak premiera Cyberpunka 2077, chociaż w tym przypadku mamy możliwość powrotu do świata smoków i wojny królów. A to za sprawą odświeżonych i pięknie ilustrowanych wydań. Nawałnica mieczy. Krew i Złoto, tak jak swoi poprzednicy, powróciła w nowej, pięknej odsłonie, by ponownie towarzyszyć nam w walce o Żelazny Tron i Wojnie Pięciu Królów… w oczekiwaniu na pierwsze porywy wichrów zimy.

Wesele? Nie, dziękuję

Nie ma wątpliwości, że Nawałnica mieczy. Krew i złoto zajmuje szczególne miejsce na szafkach i w sercach czytelników. Trzeci sezon serialu tak zapadł nam w pamięć, że pozwolę tu sobie na leciuteńkie (naprawdę drobniuteńkie!) spojlerki. Chociaż przy kaskadzie emocji, które towarzyszyły nam przy okazji „upadku” Robba Starka, niełatwo jest zapomnieć tego szczególnego spotkania w Bliźniakach, siedzibie Waldera Freya.

Wojna Pięciu Królów nie dla wszystkich przebiegła kolorowo; gorszy już byłby chyba tylko atak Innych zza muru. Wizja zapewnionej miejscówki na Żelaznym Tronie i związanych z nią „benefitów” (oczywiście w postaci władzy nad Siedmioma Królestwami) skutecznie zaślepiła kilku pretendentów do tytułu władcy całego Westeros. Mimo że nie wszystkim „królom” zależało konkretnie na piastowaniu tego urzędu – i tak jak w przypadku Robba Starka i Balona Greyjoya, pragnęli jedynie uniezależnić swoje ziemie od Siedmiu Królestw. Niestety, tych dwóch władców skończyło naprawdę marnie, mimo iż jeden z nich w ogóle nie zasługiwał na tak fatalny koniec.

W obecnych realiach raczej nie mamy większych szans na legalne uczestnictwo w weselach, a imprezy do pięciu osób nieszczególnie zachęcają do uczestnictwa. Jednak po powtórce historii z Nawałnicy Mieczy dojdziemy do wniosku, że takie drobne imprezowe grono wcale nie należy do najgorszych. W pewnym sensie powinniśmy być wdzięczni losowi, że nasze uczestnictwo w Krwawych Godach sprowadza się jedynie do płaszczyzny lektura-czytelnik. Mogę śmiało stwierdzić, że to niefortunne wesele należy do jednych z najtragiczniejszych momentów w całej serii, chociaż kto wie, może George Martin jeszcze czymś nas zaskoczy w Wichrach Zimy. Niemniej jednak ta scena połamała moje serce na miliony kawałków, której do tej pory ciężko jest mi pozbierać. Ponowne przebrnięcie przez Krwawe Gody było przeogromnym wyzwaniem, szczególnie że wciąż mam przed oczami odciętą głowę wilkora przyszytą do tułowia Robba. Bohatera, który najmniej zasłużył na tak okrutny los i za którego z wielką chęcią oddałabym Jona Snowa (!).

Niezasłużona kara…

Pomijając serialową adaptację, warto przypomnieć, że w Nawałnicy mieczy pierworodny Nedda Starka miał mniej więcej szesnaście lat. Właśnie ten szesnastolatek zmuszony został do objęcia władzy nad Winterfell, walki o suwerenność swojego królestwa i narażania życia w obronie swoich ludzi. Dodajmy do tego fakt, że dopiero co zamordowano mu ojca, jego siostra została zmuszona do poślubienia ich najgorszego wroga, Arya zaginęła, Winterfell zostało zdobyte przez żelaznych ludzi, młodzi bracia zamordowani przez Theona Greyjoya, a on sam musi poślubić jedną z jakże (nie)urodziwych córek starego lorda Waldera.

Bagaż trudności, z jakimi musiał się zmierzyć ten młody mężczyzna, przysporzyłaby kłopotów niejednemu dorosłemu. A Robb, pomimo swojego młodego wieku, doświadczył jednego z najgorszych rodzajów piekła, jakie może przygotować los. Można by się kłócić, że pierworodny Starka zapłacił Krwawym weselem za swoją młodzieńczą głupotę. Ja jednak widzę jedynie dojrzałego jak na swój wiek, człowieka, którego jedyną winą był fakt, że się zakochał. Po kolosalnej ilości przeciwieństw, z jakimi musiał się zmierzyć, nareszcie doświadczył czegoś pozytywnego i za tę chwilę przyjemności musiał zapłacić życiem swoim, swojej matki i swoich ludzi. Jak widać, George Martin postanowił zakończyć losy tej postaci w naprawdę „widowiskowy” sposób, sprawiając, że Krwawe Gody stały się jedną z najbardziej ikonicznych scen w historii całej sagi.

… i największa satysfakcja

Skoro mowa o weselach, wierni czytelnicy Gry o Tron z pewnością zapamiętali Purpurowe wesele i jedną z najbardziej satysfakcjonujących śmierci w całym uniwersum. Wydawałoby się, że mowa o zgonach nie powinna łączyć się z takimi określeniami jak „zadowalający” czy „wyczekiwany”, choć w przypadku młodego Joffreya cały fandom postanowił zrobić wyjątek. Okrutny człowiek i jeszcze gorszy król. Samolubny, okrutny, a do tego wielce tchórzliwy. W przeciwieństwie do Robba młody Lannister zdecydowanie zasłużył na każdą kroplę trucizny, jaka znalazła się w jego winie.

George R. R. Martin fachowo bawi się uczuciami swoich czytelników. Z jednej strony dominuje rozpacz i uczucie wielkiej niesprawiedliwości, z drugiej – przyjemność i zadowolenie. Sam autor znany jest ze swojej tendencji do uśmiercania bohaterów pierwszoplanowych – i to z jaką łatwością! Jednak nawet świadomość o krótkotrwałości żywotów głównych postaci nie zawsze ratuje nas przed żalem, jaki poczujemy po śmierci tych ukochanych i często dość niewinnych bohaterów. Nawałnica mieczy z pewnością przysporzy nam nie lada przeżyć, które czasami trudno nam będzie zdefiniować.

Kreator i zdrajca

Nawałnica mieczy. Krew i złoto łamie serca na kawałki, ale jednocześnie przynosi satysfakcję. Wylewamy hektolitry łez, ale i czerpiemy ogromną satysfakcję. Tutaj wymierzanie sprawiedliwości idzie w parze z poczuciem ogromnej zdrady, nie tylko w przypadku naszych bohaterów, ale i ze strony samego autora. Sposób, w jaki pozbył się kilku kluczowych postaci, jest jednocześnie fantastyczny, jak i wielce niesprawiedliwy. Chociaż w kwestii uśmiercania bohaterów George R. R. Martin nie ma sobie równych.

Fot. Zysk i S-ka


Przeczytaj także:

Recenzja książki Nawałnica mieczy. Stal i Śnieg

Nawałnica mieczy

Write a Review

Opublikowane przez

Natalia Trzeja

Piszę, więc jestem. I straszę w horrorach. Bu.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *