Papużanka

Nasze wiejskie wakacje – Zośka Papużanka – „Kąkol” [recenzja]

Zapach wakacyjnego deszczu, skoszonej trawy, lasu, ogniska, odgłos świerszcza wieczorami – czujecie i słyszycie to? Pamięć sensualna połączona jest z naszymi zmysłami, to dzięki niej babcine danie popisowe smakuje tak wyjątkowo, bo oprócz pamięci pysznego smaku dane wspomnienie zawiera przeróżne emocje. To samo tyczy się negatywnych retrospekcji. Nasze reminiscencje mogą smakować, pachnieć – przywoływać różnorodne, zmysłowe elementy. A jak pachnie Twoje lato z dzieciństwa? Jakie emocje, smaki, zapachy, odgłosy, obrazy przychodzą Ci na myśl? Taką letnią, sensualną historię tworzy Zośka Papużanka w swojej najnowszej powieści pt. Kąkol, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Marginesy. 

Zośka Papużanka to nauczycielka języka polskiego, za swoją debiutancką powieść pt. Szopka otrzymała nominacje do najważniejszych literackich nagród: Paszportów Polityki oraz Nagrody Literackiej Nike. Ów humanistyczny warsztat widać, ponieważ powieść naszpikowana jest literackimi aluzjami i szczątkowymi anegdotkami, co sprawia, że Kąkol jest dziełem intertekstualnym. Nie utrudnia to lektury, jednak wpływa na to, że tekst jest gęsty – bogaty w opisy i monologi wewnętrzne. Kąkol to właściwie mieszanka cudzych wypowiedzi, potoku myśli i zaskakujących skojarzeń. Świat przedstawiony jest iście… baśniowy, a czasami nawet magiczny, ponieważ perspektywa opisywanych wydarzeń jest dziecięca. Ale nie dziecinna, tylko dziecięca – to przecież duża różnica. Narrator opisuje świat z perspektywy dziecięcej – rzeczywistość jest dla niego miejscem zaczarowanym, a zwykła jazda samochodem potrafi być zjawiskowa. Wszystko maksymalizuje, czaruje, nadaje wyjątkowego znaczenia najbardziej prozaicznym szczegółom.

Czytelnik staje się świadkiem rodzinnych wakacji na wsi i związanych z nimi perypetii. Rodzinne swady, przepychanki, udawana kurtuazja – to przecież fundamenty wielkich rodzinnych wakacji, a wśród tego dziecko, które zupełnie inaczej odbiera świat. A wśród bohaterów możemy spotkać między innymi: ciotkę Aurelię, która jest małopolską Gretą Garbo, dziadka o tyrańskiej osobowości i babcię wołającą nieustannie na letni obiad. Wieś stanowi niezwykłe axis mundi, w którym to nawet deszcz pada w inny sposób, a powietrze nad głowami nie jest ograniczone wierzchołkami bloków. To kraina dziwacznych, wiejskich tubylców, którzy zazdroszczą przyjezdnym dzieciom z miasta. Miastowe dzieci zaś zazdroszczą tym ze wsi. Ale taka jest przecież nasza ludzka natura – zawsze chcemy tego, czego nie mamy, i tak w kółko.

To, co mnie urzekło najbardziej w powieści Zośki Papużanki to sensualizm opisów, który aż bije z opowieści. Wiejskie wakacje  oddziałują na różne zmysły. Wraz z bohaterami jesteśmy w stanie poczuć, powąchać, posmakować, zobaczyć czy usłyszeć opisane elementy rzeczywistości. Zerknijcie sami:

Najgłośniej było pod lipą. Rozkładałam koc, zabierałam książkę albo zielony zeszyt od Bejatki, ale nie umiałam zebrać myśli, bo pszczoły pracujące na lipowych puchatych kwiatach nakładały na nie welon psychodelicznego brzęczenia, zakłócającego wszystko w głowie jak muzyka zza okna, jak zbyt duża porcja słodkiej oranżady wędrującej nosem tam, gdzie jej nie chcemy. Kładłam się na łące, od spodu chłodnej, a od góry gorącej.

Przecież my to wszystko możemy poczuć, a to naprawdę sztuka. Sensualizm współtworzy również letni klimat oraz pokazuje multisensoryczny sposób poznawania świata przez dziecko. Obok tego od razu rzuca się w oczy błyskotliwy i cięty humor – przykładowo opis wiejskiego księdza Bogdana, który podczas podnoszenia hostii myślał o panierowanym kotlecie pani Irenki, lub oryginalne, zabawne porównania dotyczące ciotki Aurelii, która wchodziła do kościoła jak Andrzej Kmicic z kompanią do karczmy (sic!). Te wszystkie aspekty pokazują nam, że dziecięcy narrator jest delikatnie podrasowany – nie jest dzieckiem tu i teraz, ale nakładają się jakby dwie perspektywy w jego historii – dziecięca (sposób patrzenia na świat, chaotyczny styl opowiadania) i dorosła (erudycyjne aluzje, dowcip).

Kąkola można smakować, czuć, słyszeć i widzieć. To opowieść o letnich, rodzinnych przygodach, które z łatwością można by zekranizować i stworzyć naprawdę ciekawy film familijny. To literatura dla miłośników opisów, potoku skojarzeń i retrospekcji.

Fot.: Wydawnictwo Marginesy


Przeczytaj także:

Recenzja audiobooka Pozdrawiam i przepraszam

Papużanka

Write a Review

Opublikowane przez

Wiktoria Ziegler

Zastanawia się, pyta, poszukuje sensu.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *