zorormr

Ostateczny sąd – Zorormr – „The Aftermath” EP [recenzja]

Prowadzony przez Molocha projekt Zorormr jest jednym z ciekawszych zjawisk na naszej scenie black metalowej ostatnich lat. Trzy wydane płyty to całkiem niezły moment na podsumowania, a wydaje się, że EP The Aftermath, zbierająca nieopublikowane nagrania z ostatnich albumów, oddziela grubą kreską to, co było, od tego, co dopiero nadejdzie.

Na początek jednak od razu uczciwie powiem, że jeśli ktoś polubił pełne ambientowych jazd dwie pierwsze płyty od Zorormr, czyli Kval IHS, a niekoniecznie przypasował mu nowoczesny black metal z albumu Corpus Hermeticum, to może być odrobinę zawiedziony zawartością EP The Aftermath. Utwory 1-4 to nic innego, jak pozostałości z sesji nagraniowej do trzeciego krążka Zorormr. Natomiast dwa ostatnie utwory nagrane zostały w latach 2010–2011 i z pewnością ucieszą one fanów dwóch pierwszych krążków artysty.

Powiem szczerze, że nie bardzo wiem, dlaczego Moloch postanowił nie włączać pierwszych czterech utworów z EP pierwotnie na program płyty Corpus Hermeticum. Może nie pasowały mu do ostatecznego kształtu płyty? Może nie chciał przeładować albumu zbyt dużą ilością kawałków, aby nie spowodować u słuchacza znużenia? Możemy sobie gdybać, a moje zaskoczenie wynika stąd, że te cztery kawałki po prostu stoją na całkiem wysokim poziomie i wcale nie odbiegają od tych, które ostatecznie zostały umieszczone na Corpus Hermeticum.

Płytka rozpoczyna się monumentalnym, nieco apokaliptycznym w swoim nastroju The Last Judgement. Raczej jest to rzecz dla fanów atmosferycznego blacku, podobnie jak drugi na trackliście The Crawling Chaos. Tutaj Zorormr z nikim się nie ściga, misternie buduje swoją opowieść, czasami ją wzbogacając klimatycznymi klawiszami w tle, nie zapominając jednak, że warto przyłożyć do pieca dla zwiększenia efektu. The Adversary to już konkretna jazda bez trzymanki, a instrumentalna kompozycja The Aftermath, mimo że ciekawa, to jednak blednie obok poprzednich trzech kawałków.

ZØRORMR - The Adversary [Official Track]

No cóż, kompozycje pochodzące sprzed kilku dobrych lat, jak Arise, Cthulhu, Arise! Zorormr, to już czysty oldschool – raczej ciekawostka i przypomnienie, jak wyglądały początki scenicznej drogi Molocha. Surowe, brudne brzmienie i dosyć proste pomysły na kompozycje mają swój pewien urok, ale nic poza tym. Myślę, że to interesujący przykład tego, jak Moloch rozwinął się pod względem artystycznym i zestawienie w ten sposób tych kompozycji, powoduje nie lada uznanie.

Aftermath w wolnym tłumaczeniu są to następstwa. Ciekawe, jakie następstwa tej EP-ki wynikną w umyśle Molocha, bo podejrzewam, że jeszcze sporo muzyki usłyszymy spod marki Zorormr.

Fot.: Via Nocturna

zorormr

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *