Czasy, w których przyszło im żyć – Bohdan Baranowski – „O hultajach, wiedźmach i wszetecznicach. Szkice z obyczajów XVII i XVIII wieku.” [recenzja]

Życie w XVII i XVIII wieku nie należało do najłatwiejszych, a bardzo często żyjący na marginesie społeczeństwa wiedli prawdziwie bolesny byt. Możemy przekonać się o tym, oddając się lekturze książki Bohdana Baranowskiego O hultajach, wiedźmach i wszetecznicach. Szkice z obyczajów XVII i XVIII wieku. Autor posiłkuje się tomami akt sądowych, gdzie opisane są najróżniejsze procesy dotyczące gorzej sytuowanych warstw społecznych. To o nich mówi to opracowanie – o ludziach wyklętych z życia w dostatku, o ludziach, o których nie mówi ówczesna literatura i poezja. Próżno ich szukać w opisach wspaniałego szlacheckiego życia. Polska czasów królów elekcyjnych to nie tylko słynne po dziś dzień hasło „Za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa”, ale także niezliczona ilość biednych, zapomnianych i skazanych na ciemny zabobon prawa ludzi, którzy swój żywot wiedli w miastach i na gościńcach Polski, która powoli była wymazywana z mapy politycznej Europy.

W naszej wyobraźni XVII i XVIII wiek to czas przepychu, magnackich pałaców, wspaniałych uczt z suto zastawionymi stołami. To okres w naszej historii, gdzie dominuje przekaz o życiu szlacheckim, magnackim czy bogatego mieszczaństwa. Bardzo dużo takich obrazów utrwalone było w szkole na lekcji historii i języka polskiego, ale przede wszystkim mieliśmy z nimi do czynienia w literaturze, poezji czy malarstwie. Próżno jednak szukać szarego i przykrego pokazania życia w rozwalającej się chłopskiej chałupie czy lepiance, w której żyła prawdziwa biedota naszych miast, większych i mniejszych. W tym społecznych nizinach toczyło się życie, jakiego nie da się odnaleźć w głównym nurcie polskiej literatury. Opisy brudu, zgiełku, chorób, występków czy zbrodni nie należały do ulubionych dla ówcześnie żyjących pisarzy, poetów czy malarzy. Bohdan Baranowski zajmuje się tymi właśnie zapomnianymi, aby przybliżyć czytelnikom los tych, do których nie uśmiechnęło się szczęście i nie urodzili się pod szlachecką czy magnacką gwiazdą.

W książce omawiane są historie, które działy się na terenach dawnej Rzeczypospolitej, a które moglibyśmy dziś usytuować na ziemiach takich jak: Małopolska, Wielkopolska czy Mazowsze. Specyfika tych poszczególnych rejonów kraju w wieku XVII i XVIII była na tyle duża, że niektóre miejsca i opisy wymagają głębszego zastanowienia, jednak Bohdan Baranowski stara się bardzo dobrze przybliżyć nam te historyczne regiony z opisem najważniejszych kwestii tak, by każdy mógł dobrze zrozumieć omawiany kontekst. To duża zaleta opracowań popularnonaukowych – elastyczność wypowiedzi i języka tak, by nawet niewprawiony czytelnik miał przyjemność obcowania z wymagającym tematem.

Opis tego, jak wyglądało średniej wielkości miasto tamtych czasów, robi duże wrażenie. Bohdan Baranowski przedstawia rozkład poszczególnych zawodów, jakimi parali się mieszkańcy miast, pisze też o tym, że bardzo liczne było w miastach duchowieństwo, a szczególnie w tych naprawdę dużych miastach. Podaje nawet przykład XVIII wiecznego Wielunia, gdzie sam kler zakonny stanowił około 6-7 % populacji miasta. To niesłychanie dużo i niech nie dziwi fakt, jak wielkie znaczenie odgrywała kasta duchowna na życie mieszkańców miast.

Opracowanie O hultajach, wiedźmach i wszetecznicach przynosi wiele różnego rodzaju ciekawostek. Możemy dowiedzieć się, że w większych miastach populacja biedoty wynosiła nawet połowę ogółu mieszkańców. Mimo, że niełatwo było w takim mieście znaleźć pracę, to nadal  stanowiło jedyną szansę i schronienie dla ludzi ze społecznego marginesu. W tak ciężkich czasach dość łatwo wyobrazić sobie jak trudny był los najgorzej usytuowanych. Brak schronienia i pożywienia nie musiał wcale być ich największym problemem. Ludzie bez źródła dochodu, ale przede wszystkim bez pozycji społecznej, wpadali często w wir życia przestępczego, a stamtąd wiodła prosta droga na stryczek.

Bohdan Baranowski pochyla się w swojej publikacji nad ludem – prostymi i grzesznymi ludźmi, którzy nie stronili od występku, czego dowody można znaleźć w aktach sądowych. We wcześniejszych opracowaniach (W kręgu upiorów i wilkołaków, Pożegnanie z diabłem i czarownicą) mogliśmy już bliżej przyjrzeć się dziejom zabobonu w Polsce, poznać procesy o czary i inne bardzo ciekawe spory sądowe. Tutaj również poznajemy losy oskarżonych o czary, prostytucję, ale też przestępstwa cięższego kalibru, których bardzo często dopuszczali się, na przykład, byli żołnierze. W jednym z rozdziałów, zatytułowanym „Kulisy procesów czarownic” odnajdujemy wiele przykładów na to, jak taki proces wyglądał. W Polsce odbywało się ich wiele i był zazwyczaj kopią niemieckich wzorów prawnych. Ciemnota i zabobon, jakie wtedy panowały, sprawiały, że atmosfera tych procesów była duszna i nieprzyjemna. Ogrom wydarzeń, które przypadły na wiek XVII i XVIII sprawiły, że ten ponury proceder miał się coraz lepiej. Ludzie wierzyli, że głód, choroba czy wojna to sprawka ciemnych mocy, a czarownice są łącznikiem między naszym światem, a światem diabelskim. Bardzo duży i zgubny wpływ na atmosferę miast i wsi miało duchowieństwo. Podsycali atmosferę wzajemnej nienawiści, publikując różnego rodzaju rozprawy, które nie miały za dużo wspólnego z nauką, a jedynie sprawiały, że ufający im lud szybciej wyszukiwał kozła ofiarnego, któremu przyjdzie zapłacić za nieurodzaj na polach czy epidemie pryszczycy, która dotknęła bydło. Ciemnemu i zabobonnemu ludowi nie trzeba było wiele. A brak majątku i życie poza marginesem społecznym były obarczone ryzykiem niesprawiedliwego procesu i surowej kary, często śmiercią.

Na zakończenie Bohdan Baranowski pisze:

„Dobrze, że nie żyjemy w tamtym ponurym okresie ciemnoty i zacofania. Dobrze, że żyjemy w czasach, gdy świat szybko posuwa się ku nowej, jeszcze lepszej przyszłości.”

Naprawdę dobrze znać te ciemne strony dziś owianej wspaniałą aurą przeszłości. Wydaje nam się, że to co minione było lepsze, że dawne epoki nie były skażone złem i cynizmem, które przypisujemy czasom nam współczesnym. Okazuje się jednak, że przeszłość naszych ziem jest skażona ciemnym zabobonem, gdy duchowieństwo rozdawało karty i wpajało zasady wedle własnego uznania. Wiara w przesądy, diabły, czarownice i wiele innych, wzmagała w ludziach strach przed nieznanym i obcym. Skrajne działania na mocy prawa skutecznie pozbawiały wolności i życia osoby niezgodnej z ówczesnymi standardami. Liczył się ład i porządek, a wszelkie odstępstwa karano. Taka perspektywa życia w XVII i XVIII wieku jest najbardziej bliska prawdzie, a mit szlacheckiej Polski, miodem i mlekiem płynącej, jest tak zakorzeniony, że każdy powiew świeżości jest na wagę złota. I tutaj pozycja O Hultajach, wiedźmach i wszetecznicach sprawdza się doskonale.

Fot.: Replika

Write a Review

Opublikowane przez

Anna Sroka-Czyżewska

Na zakurzonych bibliotecznych półkach odkrycie pulpowego horroru wprowadziło mnie w świat literackich i filmowych fascynacji tym gatunkiem, a groza pozostaje niezmiennie w kręgu moich czytelniczych oraz recenzenckich zainteresowań. Najbardziej lubię to, co klasyczne, a w literaturze poszukuje po prostu emocji.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *