Ponoć wszystkie drogi prowadziły do Rzymu, jednak w tym przypadku prowadzą one do wielkiego finału. Po zakończeniu Gniewu Północy spodziewałam się już oficjalnego starcia między synami Ragnara a władcą Northumbri, jednak powieść każe nam jeszcze na ten finalny moment zaczekać. Potęga zemsty to przede wszystkim opowieść o zdradzie i wszystkich jej twarzach. Zdrada wśród towarzyszy, zdrada przyjaciół, zdrada w rodzinie. Wydawałoby się, że bogowie sprzyjają naszym bohaterom, jednak im bardziej zbliżają się do swojego celu, tym bardziej ich odwaga i wytrwałość zostają wystawione na próbę.
Sojusznicy okazują się wrogami, a rodzina – potencjalnymi agresorami. A Ivar nie jest jedyny, której tej tytułowej zemsty poszukuje.
Głos Kultury objął książkę patronatem medialnym.
Synowie Ragnara zbierają siły, aby dokonać ostatecznej zemsty za śmierć ojca, jednak, w przeciwieństwie do wcześniejszych sukcesów, kolejna wyprawa nie będzie usłana różami. Wydarzenia z poprzednich części zdecydowanie mają doprowadzić czytelnika do epickiego zakończenia, lecz nim to nastąpi, wikingowie będą zmuszeni stawić czoła jeszcze innym problemom. Druga odsłona serii (Gniew Północy)oddawała się nieco mroczniejszym motywom, stopniowo tonąc w kolejnych falach mroku, zdrad, zemsty i rodzinnych intryg. Motyw zdrady zdecydowanie wyszedł tutaj na prowadzenie, jednak nie oznacza to, że Potęga zemsty zrezygnowała niepokojącego i ponurego klimatu swojego poprzednika.
Nie może być zbyt łatwo
Akcja powieści powoli powinna zbliżać się do momentu kulminacyjnego, w którym synowie Ragnara na czele z Ivarem Bezkostnym nareszcie pomszczą swojego ojca, jednak z pozoru prosty plan przysporzył im nie lada kłopotów. Zdrada staje się tutaj słowem kluczowym, głównym motywem, który zdominował trzecią odsłonę serii, pojawiając się w fenomenalnym momencie dla czytelników, lecz niekoniecznie dla samych bohaterów. Zdrada wśród żołnierzy, zdrada wśród przyjaciół, zdrada wśród rodziny. Wszystko to spada na głównych bohaterów niczym grom Thora z jasnego nieba, mnożąc kolejne powody do bólu i cierpienia… co z pewnością spodoba się większości czytelnikom.
Muszę wspomnieć, że na chwilę obecną Potęga zemsty stała się moim faworytem, choć jedyną rzeczą, jaką mogę jej zarzucić, jest… dlaczego to się tak skończyło?! I w żaden sposób nie mam tu na myśli sposobu rozwiązania niektórych wątków, a jedną z największych zbrodni, jaką może dokonać pisarz na swoich czytelnikach: pozostawić nam więcej pytań niż odpowiedzi, zostawić nas w niewiedzy, pozwalając nam tworzyć coraz to dziwniejsze teorie spiskowe co do zakończenia. Po prostu kazać nam czekać.
A tak na poważnie – obudziło i wzmocniło to moją ciekawość, co do losów bohaterów, w jaki sposób niektóre wątki zostaną rozwiązane, a jak pokazała Potęga zemsty, autor z pewnością niejednokrotnie nas zaskoczy. I mimo że dla nas, czytelników, czekanie potrafi być naprawdę bezlitosne, to z autopsji wiem, że jest to ten rodzaj cierpienia, który miłośnicy książek w pewien sposób kochają.
Matka zaskoczenia
Poniekąd byłam przekonana, że Potęga zemsty stanie się finałowym, epickim zakończeniem, w którym dokona się wspomniany już akt zemsty. Tutaj spotkało mnie (nie)miłe zaskoczenie, gdyż, jak się okazało, chęć odwetu niekoniecznie stała się domeną tylko i wyłącznie wikingów. I jak możemy się spodziewać, Ivar Bezkostny niejednemu zaszedł za skórę. Daniel Komorowski postanowił dodać nieco pikanterii do powieści, rzucając kłody pod nogi ulubionym bohaterom, jednak po plejadzie zwycięstw i sukcesów z pierwszych dwóch tomów wikingowie musieli w końcu poznać smak zdrady i porażki. Gniew Północy był tylko preludium do tego, co spotka Ivara i jego braci, gdyż na zdradzie (byłego już) przyjaciela Danów się nie skończyło. Stopniowo dochodziło do rozłamów w armii potencjalnych sprzymierzeńców, a nawet i w rodzinie. Autor odrzucił drogę na skróty, w której wszystko poszłoby jak po maśle: wojska przygotowane, fortyfikacje zbudowane, a nowi sojusznicy udobruchani, nim Ivar zdążyłby podziękować Odynowi. Tym razem fortuna nie będzie sprzyjać synom Ragnara, co czytelnikom da kolejne powody do oburzenia, a nawet do strachu o życie niektórych z nich.
W przypadku tych trzech powieści, które ujrzały już światło dzienne, Potęga zemsty zdecydowanie jest moim faworytem. W głównej mierze jest to zasługa nieoczekiwanego zwrotu wydarzeń, z którymi muszą się zmierzyć synowie Ragnara, a które również dają nadzieję na ukazanie się kolejnych tomów. Powieść pozostawia nam więcej pytań niż odpowiedzi, przygotowując solidny fundament pod kolejne historie… a przynajmniej daje taką nadzieję.
Fot.: Replika
Przeczytaj także:
Recenzja książki „Gniew północy”