Człowiek-wilk

Ilustrowana historia choroby – Richard Appignanesi, Sława Harasymowicz – „Człowiek-wilk” [recenzja]

Komiksy bywają różne. Są takie, które bawią, bo też ich przekaz jest czysto rozrywkowy. Są komiksy, które skłaniają do przemyśleń, refleksji nad światem i naturą człowieka – to już opowieści z nieco wyższej tematycznie półki. Są także komiksy, które łączą oba te elementy, plasując się w komiksowej literaturze środka. Są opowieści graficzne ze świata historycznego, ze świata fantastyki, a także z tego zwykłego uniwersum życia, naszej codzienności, naszego chleba powszedniego. Jest też Człowiek-wilk – komiks zupełnie inny, bo choć oparty na prawdziwej historii, pełno w nim niedomówień, oniryzmu, podskórnego mroku i przede wszystkim wielkiego niewyjaśnienia, które kończy się pewnym urwaniem nici. Ale to nie komiks pozostawia czytelnika bez odpowiedzi i bez porządnego finału. Takie zakończenie zaserwowało bowiem samo życie. I to nie nam, tylko Siergiejowi Pankiejewowi.

Człowiek-wilk to graficzna opowieść bazująca na eseju Zygmunta Freuda, dotyczącym terapii, jaką przeprowadzał na wspomnianym Rosjaninie. Terapia ta, a także późniejsze konkluzje wysuwane przez lekarza, podzieliły świat psychoanalityków, a Pankiejew z pacjenta zmienił się niemal w legendarny przypadek kliniczny, z którym do czynienia miało wielu, lecz żaden w pełni nie zdołał pomóc dręczonemu przez własną psychikę mężczyźnie. Na początku zostajemy jednak wrzuceni w styczeń roku 1910, kiedy to dręczony własnymi, choć niesprecyzowanymi demonami, pochodzący z bogatej, arystokratycznej rodziny Siergiej Pankiejew trafia do pewnego domu w Wiedniu, znajdującego się na ulicy Bergstrausse 19, czyli do domu Zygmunta Freuda, który do dziś możemy zwiedzać, bowiem znajduje się tam Muzeum Freuda. Rosjanin pojawia się u terapeuty umęczony i we Freudzie, do którego został skierowany po nieprzynoszącym efektów leczeniu u doktora Kraepelina, który zdiagnozował u Pankiejewa psychozę maniakalno-depresyjną, widzi swoją ostatnią nadzieję. Mężczyzna opowiada Freudowi o swoim życiu, zaczynając od najwcześniejszego dzieciństwa i prędko wychodzi na jaw, że pacjenta od wielu lat dręczy powracający koszmar, w którym przez okno wpada do pokoju wataha białych wilków. Stąd zresztą określenie jednego z bardziej znanych pacjentów Freuda – człowiek-wilk.

Ów sen stał się przyczynkiem do terapii, a także do próby odkrycia (również przed samym pacjentem), co leży u podstaw jego choroby. Nic dziwnego zresztą, że opowiedziany przez Rosjanina koszmar był tak ważny dla lekarza żydowskiego pochodzenia, ponieważ na dziesięć lat przed pojawieniem się człowieka-wilka w domu Freuda, opublikował on swoje najważniejsze dzieło Objaśnienie marzeń sennych. Według niego, niewiedza dotycząca naszych snów, a zwłaszcza niewiedza na temat tego, jak powstają i co jest ich bazą, skutkować będzie zawsze równie głęboką niewiedzą w zakresie fobii, nerwic i obłędów. Wynikać miałoby to jakoby z tego, że marzenie senne jest w rzeczywistości fasadą, za którą śniący skrywa utajone życzenie, kryjące się w podświadomości, dlatego również sam pacjent nie ma do niego dostępu. Freud wprowadził także pojęcie cenzora snu, który w sposób metaforyczny staje na drodze do ujawnienia tego – najczęściej mającego charakter seksualny – życzenia. Tym cenzorem zazwyczaj miałby być ogół kulturowych ograniczeń, tradycji i wymogów, które wpajane nam od dzieciństwa, nie pozwalały życzeniom na przybranie ich prawdziwej, czystej formy, zniekształcając je i ujmując w przeróżne metafory. Zygmunt Freud sukcesywnie odnajduje więc znaczenia dla każdego elementu snu Siergieja Pankiejewa, przypisując mu domniemane wydarzenie z okresu wczesnego dzieciństwa – wyparte przez świadomość pacjenta – kiedy to jako wyrwane ze snu dziecko, widział spółkujących ze sobą rodziców.

Sen o wilkach i jego analiza przeprowadzona przez Freuda, oparta na wielu opowieściach z życia pacjenta, otwiera przed lekarzem i chorym drzwi do szeregu zjawisk i pojęć, z którymi zaznajomiony zostaje również czytelnik. Lekarz odnajduje w obecnym stanie Rosjanina podłoże o zabarwieniu homoseksualnym, wyłuskuje ze snutych przez niego historii niezdrową fascynację tak osobą matki, jak i ojca, dochodząc również do utajonej, drugiej płci Siergieja, który chciał być zarówno dzieckiem swojego ojca, jak i mieć z nim dziecko jako swoja matka. Mamy zatem i kompleks Edypa i przeniesienie, a także szereg innych problemów które skupiają się w osobie Siergieja. Kiedy wszystkie “brudy” zostają wyciągnięte, a pacjent zdaje się pogodzony z nimi, a więc i wyleczony – Freud kończy terapię, jak mu się wydaje, sukcesem. Przekonanie lekarza jest jednak błędne i przez wiele następnych lat coraz bardziej zdruzgotany Rosjanin szukać będzie pomocy zarówno kolejny raz u niego, jak i u innych lekarzy.

Tak również prowadzona jest narracja w komiksie Człowiek-wilk – sprawozdania i spostrzeżenia kolejnych lekarzy ujęte białą czcionką na czarnym tle kontrastują z opowieścią Pankiejewa, zawsze przeplataną wieloma retrospekcjami, refleksjami, domysłami podpartymi poprzednimi wizytami i terapią, a także sennymi rojeniami, także tymi snutymi na jawie. Te z kolei już bardziej tradycyjnie, ujęte są czarno na białym. Większość komiksu to oczywiście fragmenty terapii u Freuda, jednak inni lekarze również odgrywają ważną rolę w tej opowieści. Dzięki wielu retrospekcjom przenosimy się w dzieciństwo pacjenta i choć na początku rozstrzelone w czasoprzestrzeni kadry mogą wywołać u czytelnika poczucie chaosu – szybko ustępuje ono na rzecz zrozumienia i ładu, trzeba tyko odnaleźć rytm tej historii, dać się porwać w wir rojeń i niepokojów. Tym mrocznym i napiętym stanom pacjenta zdaje się zresztą odpowiadać także historia świata, która ukazana zostaje jako tło dla fabuły Człowieka-wilka. Historia choroby Siergieja Pankiejewa przeplata się z ważnymi wydarzeniami historycznymi, które zmieniały oblicze całego świata. Moja terapia kończy się w ważnym momencie historii – mówi Siergiej, kiedy 28 czerwca 1914 roku zamordowany zostaje arcyksiążę Franciszek Ferdynand i jego żona, w Sarajewie. Po przejęciu władzy przez bolszewików w Rewolucji październikowej w 1917 roku, dom Rosjanina został splądrowany, a on sam pozbawiony niemal wszystkiego – pamiątek, majątku, resztek godności.

Jakby pod rękę z niepokojami na świecie, nieufnością i niepewnością wobec władz, wojny i przyszłości, w Siergieju rodzą się niepewności co do nieomylności Zygmunta Freuda. Kiedyś ufał mu niemal bezgranicznie, z czasem jednak zaczął popadać w paranoję, której skutkiem było oskarżanie lekarza niemal o wszystkie niepowodzenia – cielesne, duchowe i materialne. Stąd brak jakichkolwiek oporów w przyjmowaniu ciągłej jałmużny od terapeuty, która według pacjenta po prostu mu się należała, jako rekompensata. Komiks wciąga nas w prawdziwie rwący nurt paranoi Pankiejewa, którą odczuwamy niemal namacalnie,  a grafiki autorstwa urodzonej w Polsce Sławy Harasymowicz, tylko potęgują to wrażenie. Człowiek-wilk to komiks w całości czarno-biały, co zresztą wpisuje się idealnie w ów koszmar senny młodego Pankiejewa, bo odzwierciedla mrok nocy, podczas której przychodzą wilki i, w zasadzie zadziwiającą, biel drapieżników. Rysunki na pierwszym planie są najczęściej intensywne, niemal masywne, sprawiające wrażenie wykonanych za pomocą zdecydowanych pociągnięć węglem, bez zastanowienia, jakby ich autorka ani chwili nie wahała się, doskonale wiedząc, co i jak ma narysować. Z pozoru wykonane niedbale, po bliższym przyjrzeniu się, okazują się być niezwykle dokładne, niepomijające takich aspektów jak zmarszczki, rumieńce, cienie. Im plan jest dalszy, tym kreska staje się cieńsza i delikatniejsza, co przy takiej technice pozwala Harasymowicz uzyskać konkretny przekaz, uwydatnić drobiazgi, które należało pokazać. Świetnie sprawdził się też efekt, jaki daje obrysowanie niemal każdej postaci i rzeczy bielą, przez co poszczególne rysunki wydają się być wycięte z białej kartki i dopiero wklejone do kadru. Daje to złudzenie fałszywego, dodatkowego wymiaru, o którym z góry wiemy, że jest tylko złudzeniem. To, co jest jednak najważniejsze w Ilustrowanym Freudzie, to fakt, że grafiki fantastycznie oddają klimat całej tej opowieści. Są odpowiednio mroczne, oniryczne, pełne niepewności, lęku, depresji i szaleństwa. Czytelnikowi zapewnia to podróż (na ile jest to oczywiście możliwe) w głąb psychiki i stanów lękowych bohatera nie tylko pod kątem wiedzy o jego kondycji, ale także pod kątem bardziej empirycznym, odczuwalnym przez zmysły, doświadczalnym. Nie tylko zatem wiemy, co się wydarzyło, ale także w jakiś minimalny sposób jesteśmy w stanie za pomocą grafik tego doświadczyć.

Richard Appignanesi stworzył scenariusz do historii, która została napisana przez obłęd i chorobę i udało mu się wraz ze Sławą Harasymowicz opowiedzieć ją tak, że jest ona prawdziwie wciągająca i fascynująca. Scenarzysta ma zresztą na koncie kilka książek o Freudzie, nic więc dziwnego, że opowiada ciekawie i potrafi zainteresować. Opowieść ta porusza poza tym rozbudowaną problematykę, która choć może nie w każdym aspekcie jest aktualna dzisiaj, warto się nad nią pochylić i zastanowić. Uderza chociażby fragment, kiedy oburzony Siergiej Pankiejew wyraża zdziwienie słowami Freuda, który wspomina w przypadku Rosjanina o histerii. A ta przecież, jak wiadomo (!) dotyka tyko kobiet. Najważniejsze jednak w tym komiksie jest to, że nie narzuca on czytelnikowi absolutnie żadnej interpretacji. Pod tym względem Człowiek-wilk jest czystą kartką, którą każdy z nas musi zapełnić sam swoimi konkluzjami i przemyśleniami. Może również całkowicie odciąć się od wydawania jakichkolwiek wyroków. W żadnym momencie nie jest oceniana i wartościowana terapia Freuda, którą sam uznał za sukces (mimo że po latach Pankiejew wracał tak do niego, jak i do innych lekarzy). Możliwe jednak, że żydowski lekarz zdawał sobie sprawę z porażki i dlatego zakończył terapię – jak było naprawdę, wiedziało jednak wyłącznie jego sumienie. Również interpretacja snów mężczyzny, a także wpływ jego wczesnych przeżyć na późniejsze życie stanowi otwartą książkę, w którą zagłębiamy się niczym w baśń, gdzie Pankiejew jest bohaterem, lecz narrację przejmuje czasami Zygmunt Freud i tylko od nas zależy, w które jej elementy uwierzymy i jaki morał z niej wyciągniemy.

Człowiek-wilk. Ilustrowany Freud to mroczna, niepokojąca i wciągająca podróż, która za kanwę bierze prawdziwą, tragiczną historię mężczyzny, którego życie było pasmem udręk, nieszczęść i tragedii. Niektóre z nich były tragediami namacalnymi, wiązały się ze śmiercią bliskich mu osób, inne były natomiast niestrudzoną walka jego umysłu z demonami, które nigdy w pełni nie pozwoliły mu cieszyć się życiem. Komiks jest bardzo sugestywnie wydany, a z czarno-białym wnętrzem kontrastuje żółta, jaskrawa okładka i rzucające się w oczy wilcze uszy wyłaniające się zza postaci kobiety. Propozycja Wydawnictwa Komiksowego to świetna publikacja nie tylko dla tych, którzy kiedykolwiek interesowali się badaniami i teoriami Freuda. Bez względu bowiem na to, czy zgadzamy się z jego często kontrowersyjnymi teoriami, czy wręcz przeciwnie – to w lekarzu widzimy najcięższy przypadek terapeutyczny, niemogący poradzić sobie z własnymi utajonymi marzeniami – nie można zaprzeczyć, że jest to kawał historii, który wpłynął na wiele myśli i badań w tej dziedzinie. Poza tym komiks jest hipnotyzujący na swój własny, mroczny sposób; jest unikatowy, bo stanowi graficzny zapis historii tak życia, jak i choroby, bo w przypadku Siergieja Pankiejewa życie było jego chorobą i na odwrót.  Wędrówka w głąb kadrów Człowieka-wilka to wyjątkowy sposób na zdobycie wiedzy, poznanie, własną interpretację, ale także – nie ukrywajmy – rozrywkę, bo lektura zaciekawia, wciąga i – choć może powinniśmy się tego wstydzić, mając świadomość, że czytamy o  czyjejś tragedii toczącej się przez całe życie – daje w jakiś sposób frajdę. Nie ze względu na jej treść, lecz wykonanie. To taka rozrywka naukowa, zapewniająca świadomość, ale i dająca czytelniczą satysfakcję z tego, co widzimy i z tego, że możemy w tym uczestniczyć.

Fot.: Wydawnictwo Komiksowe

Człowiek-wilk

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *