Gdy pisałem o pierwszym tomie Bruderszaftu ze śmiercią, mocno podkreślałem miłe zaskoczenie, jakim było dla mnie lekkie i rozrywkowe pióro Borisa Akunina – znanego mi dotychczas jako autora tajemniczych kryminałów. Część trzecia i czwarta serii – Latający słoń i Dzieci Księżyca – tylko potwierdzają, że literacki skok w bok wcale nie był żartem. Akunin świetnie sobie radzi jako narrator wartkich historii, gdzie pomimo pozornej prostoty opowieści aż chce się czytać dalej; tym bardziej że na scenę wkraczają uroczy bohaterowie, których poznaliśmy wcześniej, oraz artyści, którzy wydawali się już wcześniej pożegnać się z widownią.
Skoro zdecydowaliście się przeczytać tę recenzję, to zakładam, że pierwszy tom już macie za sobą, więc od razu mogę przejść do owych artystów marnotrawnych. Gdy w Młokosie i diable poznaliśmy Aleksieja Romanowa i księcia Kozłowskiego, którzy szybko ustanowili wyborny duet nie tylko dla siebie i rosyjskiego wywiadu, ale też dla czytelników, jako ich antagonista pojawił się niemiecki szpieg doskonały o pseudonimie Zepp. I chociaż w finale wywinął numer co niemiara, przyznać się muszę, że nie spodziewałem się jego obecności w kolejnych częściach serii Borisa Akunina. Autor postanowił jednak znaleźć dla niego miejsce, a znalazł go bardzo dużo, wszak Latający słoń to historia poświęcona jego działalności. I do tego powinniśmy się przyzwyczaić – wygląda na to, że Bruderszaft ze śmiercią, wydawany w częściach po dwie sztuki, będzie się składał z jednej historii Zeppa oraz jednej Romanowa i Kozłowskiego. Czy mnie to cieszy? Jak to mówią: zdania są podzielone. Zepp jest bezbłędnym do szpiku kości agentem, który zawsze w ostatniej chwili wpadnie na genialny pomysł, aby odnieść sukces. Nie jestem fanem tego typu chodzących ideałów i opowieść w Latającycm słoniu była dla mnie chwilami mocno naciągana.
Na szczęście, o ile przy pierwszej minipowieści zdarzyło mi się kręcić nosem, o tyle w przypadku Dzieci Księżyca nie mogłem narzekać na rozrywkowe atrakcje. Racja, akcja kontrwywiadowcza w stylu „musimy znaleźć szpiega wśród nas” jest oklepana do bólu, a zakończenie naiwnie popularne, ale samo wypełnienie wprawiało mnie w błogi stan zadowolenia z lektury. Nieszczęśliwie poturbowany przez los Aleksiej Romanow staje się z każdym zleceniem coraz bardziej sprawnym agentem służb wywiadowczych, a że ma za sobą również bujną młodość, zinfiltrować ma lokal, w którym spotykają się dekadenci – ludzie młodzi, aczkolwiek nazbyt zapatrzeni w czarne barwy świata (skojarzenia z emo całkiem uzasadnione). Boris Akunin z niesamowitą frywolnością opisuje różne indywidua, które tam się kręcą, natomiast na myśl o groteskowo przebranym Romanowie po prostu chce się śmiać; oczywiście bohaterom szybko przestaje być do śmiechu, gdy tajna akcja nieco się komplikuje – dla mnie natomiast dodawało to jeszcze więcej pikanterii całej opowieści.
Tym bardziej że w przeciwieństwie do Zeppa, zarówno Kozłowski, jak i jego młodszy kolega, to ludzie z krwi i kości -czujemy ich rosnącą z przygody na przygodę zażyłość, przez co stają się serdecznymi przyjaciółmi. Gdy coś nie wychodzi, dogryzają sobie niczym nieszczędzący słów mężczyźni, gdy któryś pozytywnie zaskoczy swoim czynem, doceniają swój talent. Przyznać muszę, że dawno tak dobrze nie wspominało mi się literackiego duetu, który można by porównać do filmowych nieśmiertelnych duetów z klasyki kina akcji (aż dziwne, że imć Kozłowski czasami nie powtarza I’m too old for this shit). Tego luzu brakuje mi w opowieściach o niemieckim szpiegu, chociaż Boris Akunin i tutaj załącza komediowe epizody, stanowiące ekwiwalent kinematograficznych gagów.
Bruderszaft ze śmiercią w swojej kontynuacji nie zachwycił mnie może aż tak bardzo jak za pierwszym razem, ale też pragnę zauważyć, że moje marudzenie ma naturę niewielkiej szkodliwości społecznej – wyobrażałem sobie, że Akunin skupi się wyłącznie na Romanowie i Kozłowskim. Zarówno Latający słoń, jak i Dzieci Księżyca, prezentują wysoki poziom lekkiej, niezobowiązującej rozrywki, która jest świetnym przystankiem między cięższymi lekturami bądź świetnym lekiem na czytelnicze zaparcie. Jak to mówi więc staropolskie przysłowie: na drugą nóżkę!
Na tej stronie wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? ZGADZAM SIĘ
Manage consent
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.