kim jestem

Czy warto pamiętać? – Ed Perkins – „Powiedz mi, kim jestem” [recenzja]

Pamięć to niezwykle istotny element naszego życia. Niesamowicie trudno wyobrazić sobie bez niej normalne funkcjonowanie. No właśnie – tylko czym jest normalność? Pytanie wydaje się z pozoru proste… a raczej odpowiedź na nie. Tak naprawdę jednak niełatwo zdefiniować nam, czym jest norma. Normalne jest to, co znamy, to, co nas nie dziwi, co znamy od urodzenia. Kiedy więc człowiek traci pamięć, nic nie jest dla niego normalne, ale również normalne może być dla niego wszystko. Zależy to od tego, jak przedstawimy takiemu człowiekowi świat, w co on uwierzy, co zakwestionuje i czy kiedykolwiek uda mu się odzyskać wspomnienia. Czy jednak zawsze pamięć o tym, co się wydarzyło, jest czymś dobrym? Czy nie lepiej w niektórych sytuacjach po prostu zapomnieć? Dokument pod tytułem Powiedz mi kim jestem porusza wszystkie te kwestie, opowiadając jednocześnie niesamowicie przykrą, tragiczną i wstrząsającą historię. Historię Alexa, który stracił pamięć na skutek wypadku motocyklowego.

Alex uległ wypadkowi w wieku 18 lat. Kiedy wybudził się ze śpiączki, nie poznawał własnej matki, która stała tuż obok jego szpitalnego łóżka. Jedyną osobą, którą chłopak rozpoznawał, znał i pamiętał, był jego brat bliźniak. Alex już nigdy nie odzyskał swoich wspomnień. Nie pamiętał swoich przyjaciół, nie rozpoznawał swojej dziewczyny, nie pamiętał wakacji, szkolnych lat – niczego, co wydarzyło się przed wypadkiem. Ponieważ jedynym jego łącznikiem z przeszłością, której nie znał, był jego brat, to właśnie na jego barkach spoczywało zadanie, by przywrócić Alexowi wspomnienia. Jednak Marcus nie ograniczył się do przypomnienia bratu jego przeszłości. Napisał ją poniekąd na nowo, oferując cierpiącemu na amnezję, szczęśliwe dzieciństwo, które tak naprawdę nie istniało. Jednak przerażający sekret, który mężczyzna zataił, wychodzi na jaw dopiero po śmierci obojga rodziców, kiedy namnaża się tyle pytań, że brat nie może dłużej milczeć, choć odpowiedzi kosztują go niewiarygodnie dużo.

Spośród dwóch molestowanych i wykorzystywanych seksualnie (w tym przez własną matkę) chłopców, tylko jeden otrzymał w prezencie kilkanaście lat w niewiedzy, błędnie myśląc, że jego dzieciństwo wyglądało dokładnie tak, jak innych rówieśników. Pytanie tylko, czy to, co „ofiarował” Alexowi brat, było prezentem czy jednak puszką Pandory, na której otwarcie nigdy nie ma właściwego momentu. Nie ulega jednak wątpliwości, że Marcus robił wszystko ze względu na dobro brata. Jak okazuje się w dokumencie, był to także prezent „podarowany” samemu sobie. Skrzywdzony mężczyzna w amnezji swojego brata dostrzegł szansę także dla siebie – szansę na to, by przynajmniej udawać, że wszystko było i jest dobrze.

Dokument Powiedz mi, kim jestem podzielony został na trzy części. Pierwszą z nich jest opowieść Alexa i to z jego perspektywy dowiadujemy się, co działo się bezpośrednio po wypadku. Druga część opowiedziana jest przez jego brata Marcusa. Trzecia, ostatnia część, to ich wspólna opowieść i konfrontacja braci, która kończy się wyjaśnieniem tajemnic, poznaniem prawdy, wyznaniem win i pogodzeniem się z własną przeszłością. Wszystko to natomiast ma miejsce w towarzystwie kamer, przed którymi Marcus opowiada ich wspólną historię. Jakże znamienne jest to, że mężczyzna swobodniej czuł się przed kamerą, wiedząc, że będzie go słuchać i oglądać w wielu nieznajomych, niż przed bratem bliźniakiem, i że to właśnie w ten sposób postanowił wyznać prawdę, którą skrywał tyle lat. Podczas tej strasznej opowieści nie miał odwagi spojrzeć bratu w oczy. Czy możemy go jednak winić? Czy mamy prawo oceniać mężczyznę, który przeżył piekło i gdy tylko nadarzyła się okazja, by oszczędzić go najbliższej osobie – skorzystał z niej? Po wielu latach Marcus dostrzega swój błąd, przyznając, że rozmowę, jaką mężczyźni odbywają przed kamerami, powinni przeprowadzić kilkadziesiąt lat wcześniej. Bo choć udało im się założyć rodziny (obydwaj mają żony i dwójkę dzieci) i wieść szczęśliwe życie, to otchłań, jaka powstała przez mroczny sekret, mogła być znaczenie mniejsza.

Powiedz mi kim jestem to niby poprawnie nakręcony dokument, któremu nie można odmówić emocjonalności i tego, że ujawniona w nim historia wstrząsa widzem. Opowieść Marcusa jest straszna – nie ma co do tego wątpliwości, jednak mam zastrzeżenia co do realizacji dokumentu (stąd to „niby”), do którego wkradł się niepotrzebny symbolizm i sztuczny dramatyzm, który przy tak wstrząsającej historii w ogóle nie był potrzebny. Weźmy na przykład scenę, w której jeden z bliźniaków opowiada o tym, jak obchodzili urodziny matki. Najpierw kamera pokazuje nam oczywiście twarz opowiadającego, po chwili jednak naszym oczom ukazuje się długi stół z powiewającym obrusem, na nim niewielki tort z płonącymi świeczkami, a w tle stare, mroczne domiszcze. Gdyby nie to, że nie przepadam za wtrącaniem obcych słów do języka polskiego, powiedziałabym, że całość prezentuje się po prostu creepy. Nie do końca rozumiem, po co reżyser zastosował takie zabiegi, tym bardziej że historia, którą wziął na warsztat, jest sama w sobie cholernie przerażająca, tragiczna i wstrząsająca. Te „poetyckie” wstawki paradoksalnie odbierają jej w pewnym stopniu moc i siłę rażenia, bo widz niepotrzebnie skupia się na nieudolnych próbach „dodramatyzowania” opowieści braci, co wypada momentami wręcz żenująco. Myślę, że spokojnie wystarczyłoby, gdyby reżyser pozostał przy opowiadających braciach, przy akompaniamencie zdjęć pojawiających się jako uzupełnienie historii. Dziwne, przywodzące na myśl stylistykę horroru zbliżenia, kiedy pokazywany jest dom braci, również nie służą filmowi.

Mogłoby się wydawać, że dokument to najłatwiejszy gatunek filmowy, ponieważ wystarczy tylko sfilmować to, co oferuje nam rzeczywistość. Jednak jak widać, również w tym wypadku umiar, poczucie estetyki i odpowiednie techniki mają nie lada znaczenie dla odbioru historii opowiadanej przez twórców.

Historia Alexa i Marcusa jest oczywiście – bez względu na to jak przedstawił ją Ed Perkins – wstrząsająca i z pewnością na długo pozostanie z widzem. Piekło, jakie przeżyli bracia odcisnęło piętno na całym ich życiu i raczej nigdy nie da o sobie zapomnieć. Na szczęście zabiegi reżysera nie odbierają dokumentowi większości powagi, choć momentami było naprawdę blisko. Powiedz mi kim jestem to dokument warty obejrzenia ze względu na zawartą w nim opowieść. Ale również dlatego, że wystąpienie w nim i udostępnienie go widzom z pewnością miało stanowić swego rodzaju terapię i formę oczyszczenia dla każdego z braci. Technicznie i realizacyjnie nie jest to jednak produkcja pozbawiona wad.

Fot.: Netflix


Przeczytaj także:

Recenzja serialu dokumentalnego Schody

kim jestem

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *