Straszliwa zieleń to książka absolutnie zachwycająca. Właściwie pod każdym względem. Zachwycająca jest tu tak treść, jak i forma. I to pomimo tego, że Chilijczyk Benjamin Labatut jako autor przyjmuje postawę raczej nonszalancką. Nie stara się za wszelką cenę robić wrażenia na czytelniku, a mimo to jest znakomitym tworzycielem światów. Czy raczej przetwórcą, wszak jego książka to raczej wielce niekonwencjonalny zbiór esejów, w których bierze na warsztat cudze dokonania, odkrycia, filozofie niż typowa fabuła z ciągiem przyczynowo-skutkowym. I pewnie właśnie z brawury pisarza w dekonstruowaniu i składaniu na nowo dorobku myśli naukowej Zachodu tkwi lekkość i siła rażenia Straszliwej zieleni. W krótkich formach, konwencją przypominających właśnie eseje, Labatut opowiada nam o historii, filozofii, literaturze i naukach ścisłych. A robi to z taką dezynwolturą, że nie sposób nie dać się porwać jego brawurowym wywodom, w których fakty mieszają się z nieokiełznaną wyobraźnią autora, tworząc prawdziwie wybuchową mieszankę.
Straszliwa zieleń napisana jest porywająco. Ogromna w tym zasługa lekkiego stylu Labatuta, dzięki któremu jego eklektyczne, traktujące wszak o nauce, wywody przyjmuje się jak wciągającą powieść przygodową. Autor odważnie miesza fakty z fikcją, dając upust swojej nieokiełznanej wyobraźni. Mnóstwo tu dygresji, anegdot, kontekstów – kulturowych, naukowych i historycznych, które mogą przyprawić o zawrót głowy. Czytelnik jest tu nieustannie zaskakiwany, zadziwiany i uwodzony zachłanną imaginacją pisarza.
Benjamin Labatut pisze niezwykle ciekawie i sugestywnie, opowiadając nam o życiorysach takich postaci, jak Albert Einstein, Werner Heisenberg, Erwin Schrödinger, Alexander Grothendieck czy Karl Schwarzschild. Autor nie serwuje nam jednak typowych, nudnych wywodów traktujących wyłącznie o dokonaniach naukowych tych wybitnych postaci, lecz opisuje cechy osobowości, składające się na ich wyjątkowość. Pisze też o wpływie fizyki i matematyki na rzeczywistość, pokazując zarówno jasne, jak i ciemne strony wielkich odkryć naukowych. Odnosi się tym samym do tragedii II wojny światowej, dowodząc na jej przykładzie, jak wielkim błogosławieństwem, ale i przekleństwem mogą być pozornie niemające nic wspólnego z moralnością wynalazki.
Wielkich odkrywców XX wieku opisuje jako ludzi o nieposkromionej wyobraźni, widzących i rozumiejących więcej, szaleńców i samotników dźwigających ciężar trudnej do pojęcia odpowiedzialności. Opowiada też o pięknie straszliwości tego wciąż niepojętego XX wieku jako o – w pewnym sensie – konsekwencji odkryć owych wielkich ludzi. Straszliwa zieleń to książka o geniuszu, zbrodni, alienacji, ale również o granicach, które wyobraźni stawia moralność.
I właśnie dzięki głębokiej refleksji nad ułomnością ludzkiej natury, nad ludzką słabością i skłonnością do czynienia zła, dzieło Labatuta jest tak wyjątkową lekturą. To wspaniała filozoficzna rozprawa o granicach tworzenia, a w konsekwencji czynienia dobra i zła. To opowieść o odwiecznym dualizmie ludzkiej natury i natury świata w ogóle. Autor dokonuje niecodziennej sztuki, opowiadając o naukach ścisłych za pomocą literatury pięknej i z głęboko humanistycznym przesłaniem. I – co równie ważne – czytając Straszliwą zieleń, można się przy okazji doskonale bawić, zagłębiając się w nieprawdopodobne historie serwowane nam przez autora.
Fot.: Wydawnictwo Czarne
Przeczytaj także:
Recenzja książki Wymyślone miasto Lwów