deep rock galactic survivor

Zgrane Dranie #8: Sierpień 2023

Zapraszamy Was do naszego nowego cyklu „Zgrane Dranie”, w którym będziemy rozmawiać o grach. Raz w miesiącu podzielimy się ze sobą oraz z Wami tytułami, które szczególnie przypadły nam do gustu w ostatnim czasie. Nie będą to zwykłe recenzje, tylko raczej wrażenia graczy z doświadczeń w wirtualnych światach, które ostatnio zwiedziliśmy. Jeśli wyłuskamy z zalewu informacji jakieś intrygujące wydarzenie ze świata gier – na pewno Wam o tym wspomnimy, przy okazji dzieląc się naszymi przemyśleniami na dany temat. W jednej z sekcji pokażemy Wam także wybrane przez nas screeny miesiąca. Czasem będą to jakieś momenty, które nas rozbawiły, czasem takie, które zachwyciły, czasem takie, które uchwyciły wyraźny błąd gry.  Nie przedłużając już jednak tego wstępu, przejdźmy do sedna. 

deep rock galactic survivor

Sekcja I: Omówienie gier

Adam Kamiński

Dusza anarchisty ściera się we mnie z romantycznym sercem. Jednego dnia rzucałbym koktajlem Mołotowa i palił rządowe pałace, innym razem wzruszam się nad twórczością klasyków literatury – Tołstoja, Steinbecka czy Remarque’a. W wolnych chwilach potrafię wyruszyć samotnie na szlak i biwakuję w ostępach przyrody. Moim marzeniem jest napisać powieść.

To już koniec sierpnia? Wiem, tak samo zaczynałem ten tekst miesiąc temu. Jestem w szoku, jak szybko minęły mi tegoroczne wakacje. Niemal cały miesiąc upłynął mi na graniu w Baldurs Gate 3. Czekałem na premierę już od dobrych kilku lat i w końcu się doczekałem! Gra jest wybitna, bez dwóch zdań, lecz po pięćdziesięciu godzinach gry jestem coraz bardziej zirytowany. Wciąż przemierzam lochy, pomrok, wszędzie szaro, buro i ponuro. Gdzie są tytułowe Wrota Baldura, ja się pytam?! Mój zapał osłabł jeszcze bardziej, kiedy dowiedziałem się, że Larian wyciął całe górne miasto i finałowy akt został potraktowany po macoszemu. Na razie robię sobie przerwę na inne gry, w tym przypadku… Baldurs Gate Enchanced Edition. To, czego mi brakowało w najnowszej części, znalazłem w tytule, który na karku ma już dwadzieścia pięć lat! Jednak brawurowy dubbing, soczysty klimat staroszkolnych RPG-ów nadal wciąga i mam zamiar przejść ten wybitny tytuł jeszcze raz. Poza tym ogrywam świetne Bramble: the mountain king. To platformowy horror inspirowany nordyckimi baśniami. Mocna rzecz i polecam tę pozycję każdemu, nawet jeśli nie jesteś fanem tego typu gier. Jest krwawo, brutalnie i bardzo strasznie! Ptaszki mi ćwierkają, że ktoś wkręcił się w jednego z najlepszych RTS-ów ostatnich lat. Mam rację, Mateusz? 

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych „Wielogłos”. Prowadzący cykl „Aktualnie na słuchawkach”. Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.

 

Masz rację, ale wyjątkowo w tym miesiącu nie mam czasu i nie podzielę się z Wami moimi wrażeniami z gry Against The Storm. Do zobaczenia za miesiąc.

Z wykształcenia polonista. Zapalony gracz. Miłośnik rzemieślniczego piwa i nierzemieślniczej sztuki. Muzyczny poligamista.

Większość sierpnia spędziłem w znanych mi już grach i w zasadzie nic nie zapowiadało, bym mógł w tym miesiącu napisać tutaj coś ciekawego. Zmieniło się to jednak dość nieoczekiwanie za sprawą premiery Wayfinder. Nieoczekiwanie, bo nie śledziłem zupełnie tego tytułu i nawet nie do końca zdawałem sobie sprawę, jakiego typu jest to produkcja. Jednak teraz, przeglądając materiały z gry, szybko poczułem, że to może być coś dla mnie, a uczucie było na tyle silne, że nabyłem Wayfinder już kilka dni później, wbrew rozsądkowi i mimo wiedzy, że problemy z serwerami są ogromne. Miałem więc przy okazji wątpliwą przyjemność być świadkiem jednej z najgorszych growych premier w historii. Przez pierwszy tydzień od startu, by zalogować się do gry, trzeba było czekać w długich, często ponad godzinnych kolejkach, a na domiar złego, czasem po kilkunastu minutach grania potrafiło wyrzucić nas na ekran główny. Samo to, że w takich warunkach jednak ciągle próbowałem grać, świadczy o tym, że Wayfinder ma zadatki na bardzo uzależniający tytuł, w tym dobrym tego słowa znaczeniu.

Wayfinder nie jest typowym mmo z otwartym światem; gra nastawiona jest w głównej mierze na wypady w proceduralnie tworzone podziemia – w drużynie do trzech graczy lub solo. Obok tych wypraw równie ważne są także polowania na bossów, odbywające się na podobnej zasadzie. Możliwość swobodnego eksplorowania świata także jest obecna, ale na razie składa się on jedynie z jednej większej krainy. Wiele osób pod względem pętli rozgrywki porównuje Wayfinder do Warframe (którego twórcy są zresztą wydawcami Wayfindera). Podobna jest tutaj też walka – dynamiczna, nastawiona na bloki i uniki, a nawet podwójne skoki. 

Warstwa wizualna gry jest bardzo stylizowana i kolorowa, co pewnie odrzuci wiele osób, ale osobiście miło kojarzy się z World of Warcraft i… Arcane. Podobnie jak w animacji osadzonej w świecie League of Legends, Wayfinder łączy typowo magiczny świat fantasy z industrialną, steampunkową stylistyką, pełną dziwnie wyglądającej maszynerii i broni palnej. Historia nie jest porywająca i sprowadza się do tego, że jako odrodzeni bohaterowie musimy ocalić resztki istniejącego świata przed tajemniczym Mrokiem, niemniej od czasu do czasu fabuła ma ciekawsze momenty i sam świat potrafi zaciekawić. 

Na chwilę obecną Wayfinder wystartował w ramach early access i dostęp do tej wersji jest płatny, ale domyślnie gra za pół roku (po dwóch sezonach) ma przejść już na model free to play. Co ważne, chociaż nowych bohaterów będziemy mogli najszybciej odblokować dzięki przepustce sezonowej, jest również możliwość ich stworzenia za darmo. A jeśli już o season passie mowa, miło, że nie będzie on ograniczony czasowo i nawet po zakończeniu sezonu będzie można nadal odblokowywać rzeczy w poprzednim (no FOMO).

Wayfinder nie ma dobrego startu. Kolejki na serwery udało się rozwiązać, ale gra nadal potrafi wyrzucić w najmniej spodziewanym momencie, bugów jest cała masa, a dodatkowo wiele mechanik nie jest wyjaśnionych i bez pomocy Internetu przy graniu się nie obejdzie. Niemniej Wayfinder ma, moim zdaniem, ogromny potencjał, już teraz oferuje naprawdę ogrom zawartości i jeśli komuś nie przeszkadza grinding, który jest tutaj dużą częścią rozgrywki, bo zbierać musimy całą masę najróżniejszych surowców, by tworzyć nowych bohaterów i bronie, to powinien bawić się naprawdę dobrze. Bądźcie jednak bardziej rozsądni niż ja i poczekajcie jeszcze z tydzień lub dwa, aż twórcy patchami połatają większość najbardziej rażących problemów. 

Miłuję szeroko rozumianą literaturę i starego, dobrego rocka. A poza tym lubię marudzić.

Nie miałem ostatnio za dużo energii, aby rozpoczynać nowe tytuły i w zasadzie jedyna z “nowszych” gier, w które gram regularnie, to Fuga: Melodies of Steel. Ukończyłem już kampanię i – co w moim przypadku nie jest naturalne – gram dalej w formie New Game+. Gra musi więc być wciągająca, skoro cisnę główny wątek fabularny jeszcze raz. W moim przypadku zadziałała chęć odblokowania wszystkich wątków dialogowych pomiędzy grywalnymi 12 postaciami – są nimi dzieci, które w dziwnych okolicznościach wchodzą na pokład ogromnej machiny wojennej Taranis i rozwalają kolejne szeregi maszyn wroga, który najechał ich rodzimy kraj. Rozmowy między nimi prowadzimy w przerwach od walki, kiedy dbamy o bebechy pojazdu. Jest w tym system rozbudowy własnej bazy: zwiększamy siłę rażenia działek, zbroi (czyli punktów życia) i reaktora (punkty specjalne/many), a także… sadzimy marchew, dbamy o owieczkę, wyruszamy na ekspedycję do ruin itd. Jest więc trochę zarządzania zasobami, ale najważniejsze są właśnie jednostki ludzkie (a raczej zwierzęco-ludzkie), które możemy podczas walk dobrać w trzy dwuosobowe pary. Każda z postaci ma swoje zdolności, które co prawda nie są unikalne, bo powtarzają się u innych dzieciaków, ale z biegiem czasu łatwo się połapać, że np. Hanna najlepiej sprawdza się jako healer, Malt zadaje największe obrażenia, a Boron jest skuteczny, jeśli wrogowie przytłaczają nas przewagą liczebną. Turowa walka jest przyjemna – ale jednak nie na tyle, żebym tylko dla niej powtarzał kampanię od nowa. Mimo wszystko potyczki nie należą do trudnych, chociaż jak się parę razy zagapiłem z leczeniem, to musiałem powtarzać rozdział od nowa. Gra obiecała mi, że przechodząc ją jeszcze raz i odblokowując wszystkie linie dialogowe, poznam prawdziwe zakończenie i odkryję nowe zapisy w dzienniku, aby zagłębić się w historię świata. A jako że zamierzam zagrać w drugą część, to chciałbym odkryć wszystkie fabularne smaczki.

Sekcja II: Screeny

Zimek-rozdzial1
Patryk Wolski: “W ogłoszeniu co prawda oferowali pracę w młodym i dynamicznym zespole, ale żeby harować w czołgu z nieletnimi?”
Mateusz Norek: “Ryv’n, jeden z opcjonalnych bossów, których można spotkać w Wayfinder”

Sekcja III: Newsy ze świata gier

Adam Kamiński

Dusza anarchisty ściera się we mnie z romantycznym sercem. Jednego dnia rzucałbym koktajlem Mołotowa i palił rządowe pałace, innym razem wzruszam się nad twórczością klasyków literatury – Tołstoja, Steinbecka czy Remarque’a. W wolnych chwilach potrafię wyruszyć samotnie na szlak i biwakuję w ostępach przyrody. Moim marzeniem jest napisać powieść.

W tym miesiącu odbyły się targi Gamescom i dostaliśmy sporo zapowiedzi nowych gier. Szczerze mówiąc, ten rok obfituje w mocne tytuły i trudno wskazać grę roku. Osobiście czekam na Alan Wake 2, którego premiera została przesunięta na październik. Poza tym Stalker 2 znów jest opóźniony i w tym roku nie zagramy… 

Niedawno wystartowała nowa liga w Path of Exile, a ja wraz z nią. Mam już drugi level, co dobitnie pokazuje, ile mam czasu na gry… 

deep rock galactic survivor

Write a Review

Opublikowane przez

Patryk Wolski

Miłuję szeroko rozumianą literaturę i starego, dobrego rocka. A poza tym lubię marudzić.

Adam Kamiński

Dusza anarchisty ściera się we mnie z romantycznym sercem. Jednego dnia rzucałbym koktajlem Mołotowa i palił rządowe pałace, innym razem wzruszam się nad twórczością klasyków literatury - Tołstoja, Steinbecka czy Remarque'a. W wolnych chwilach potrafię wyruszyć samotnie na szlak i biwakuję w ostępach przyrody. Moim marzeniem jest napisać powieść.

Mateusz Norek

Z wykształcenia polonista. Zapalony gracz. Miłośnik rzemieślniczego piwa i nierzemieślniczej sztuki. Muzyczny poligamista.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *