Dzieci uwielbiają zadawać pytania. To jedna z ich naturalnych cech obok ciekawości świata i braku wszelkich ograniczeń, dzięki którym mogą odkrywać coraz to nowe intelektualne obszary, o których dorosły już dawno zapomniał. Podobnie było i tym razem. Historia dzielnego i ciekawskiego ślimaka zaczęła się bowiem od pytania wnuczka autora.Tym razem – bo to już kolejna książka pisarza – mamy szansę zanurzyć się we wspaniałym świecie filozofowania wraz ze ślimakiem, który jako jedyny nie boi się zadawać trudnych pytań. Co więcej, uparcie szuka na nie odpowiedzi. Chce przede wszystkim otrzymać w końcu własne imię i odkryć znaczenie swej powolności. Przecież jakiś powód być musi. Nie dajcie się zwieść! To nie jest zwykła bajka, choć dzieciom pewnie bardzo się spodoba. Historia ślimaka, który odkrył znaczenie powolności to książka z refleksją, dotyczącą obecnego świata, w którym dominuje pośpiech.
I tak oto znajdujemy się w Krainie Dmuchawca. Łąka ta to bezpieczna przystań dla całej gromady ślimaków. Czas zdaje się tu nie istnieć, a dzień podobny jest do dnia. Nooo… i właśnie tutaj rodzi się pierwszy problem naszego głównego bohatera. Bo każdy z nich nazywa się po prostu ślimakiem… Jak w tej ilości zwrócić się właśnie do któregoś konkretnego? Przecież jak zawoła, to odwrócą się wszystkie, a to generuje liczne nieporozumienia. Było mu smutno, że nie posiada własnego imienia, a tym samym własnej tożsamości, własnych korzeni. Wydawało mu się to niesprawiedliwe. Przecież zimokwiat nazywa się właśnie zimokwiatem. Ten dylemat był jednak obcy jego pobratymcom, którym wystarczyło, że znają imiona najbliższych istot (roślin i zwierząt) i nie potrzebują niczego więcej, by być szczęśliwymi. Ale czy na pewno wszystko to jest tak proste, jak się wydaje?
Wiedziały, że są ciche i powolne i to właśnie czyni je wrażliwymi. Pytanie, dlaczego było im obce – wszak to oczywiste, że nawet mrówki są szybsze. Aż do momentu, kiedy powtarzały się jak mantra od jednego, młodego ślimaczka, który drążył temat. Dla pozostałych ważne w ich egzystencji było, by zachować wilgoć w swych ciałach i nabrać wagi, która pozwoli im przetrwać najzimniejszą z pór roku. Nasz bohater nie chciał się na to zgodzić i postanowił poznać przyczynę swej powolności. Niestety oznaczałoto liczne nieprzychylne reakcje, a w końcu banicję. Żaden z nich nawet nie pomyślał, że można wyruszyć w daleką bądź krótką podróż.
Przewodnikiem na tej drodze okazał się Puchacz – symbol mądrości. To właśnie on za pomocą swego śpiewu przybliżał świat, którego reszta zwierząt nigdy dotąd nie widziała. Opisywał choćby kasztany, orzechowce i dęby. Do niego zwrócił się nasz ślimak z pytaniem o powód swojej powolności. Odpowiedź była następująca: Ty jesteś młodym ślimakiem i wszystko, co widziałeś, wszystko, czego skosztowałeś, słodycz i gorycz, słońce i deszcz, chłód i ciemność nocy, wszystko to idzie z tobą, ciąży ci, a ponieważ jesteś malutki, ten ciężar sprawia, że jesteś powolny.
Autor pod postacią zwierząt opisuje współczesne społeczeństwo, które nieustannie za czymś lub za kimś gna. Osoba, która postanawia wyłamać się ze schematu, by żyć w zgodzie z sobą samym, zmuszona jest do opuszczenia grupy. Dlatego historia ślimaka, który chciał poznać przyczynę powolności jest apelem o zastanowienie się nad dominującymi obecnie wartościami. Przesłanie płynące z książki jest uniwersalne i powszechnie znane, lecz jakże często zapominane. Dlatego zwolnij choć na chwilę i bądź powolny jak ślimak, bo tylko wówczas możesz zobaczyć problemy, ludzi i otaczający nas świat z zupełnie innej perspektywy. Nadanie głównemu bohaterowi imienia Buntownik jest wymowne. Oznacza pójście pod prąd, by walczyć zarówno o sprawiedliwość, o siebie, jak i najbliższych. By ocalić to wszystko, co jeszcze da się ocalić. By pamiętać, że to przeszłość nas ukształtowała i docenić ją. Okazuje się, że powolność może być czymś niezbędnym.
Przyznać muszę, że mam słabość do krótkich form, które mimo niewielkiej objętości (nieco ponad osiemdziesiąt stron) niosą ze sobą ważny przekaz zarówno dla małego, jak i całkiem dużego czytelnika. Przypominała mi troszkę serię o Pomelu – małym słoniu, który także mierzy się z wartościami i życiowymi dylematami. Publikacja chilijskiego pisarza pełna jest symboliki, pięknych i wartościowych słów. Przykuwa uwagę również okładką: odrobię większym formatem, twardą oprawą i ilustracjami Joelle’a Joliveta. Mądre przesłanie czyni tę książkę niezwykłą.
Fot.: Noir Sur Blanc
Podobne wpisy:
- Ślimaczym tempem do mety – Reiner Knizia – „Pędzące…
- Dzieci mają swoje prawa – Praca zbiorowa - „12…
- Powrót w wielkim stylu - Aleksander R. Michalak -…
- Ocalić Arendell – Jennifer Lee, Chris Buck – „Kraina…
- Historia intymna – Mikołaj Grynberg – "Poufne" [recenzja]
- Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy? – Barry Lopez – „Horyzont”