Oszukać i zwieść – Irvin D. Yalom – „Leżąc na kozetce”

Coraz więcej ludzi korzysta z pomocy psychologów, psychiatrów i psychoterapeutów. Nie ma w tym nic dziwnego, bo świat coraz szybciej pędzi do przodu, a nam coraz trudniej poradzić sobie z tym tempem. Należy jasno zaznaczyć, że nie ma w tym nic wstydliwego, chociaż wiele osób boi się postawić ten pierwszy, ważny krok. Nie wiemy, jak to do końca wygląda, nie jesteśmy ufni wobec obcej osoby – często przecież trudni jest nam się zwierzyć bliskim, a co dopiero nieznajomemu. Opowiadanie o własnych traumach i lękach nie jest proste, więc sparzyć się można łatwo, zwłaszcza że terapeuci to również „tylko” ludzie. Chociaż wobec pacjentów starają się być niejako niezależnymi arbitrami, to mają przecież swoje przekonania i preferowane metody leczenia. Świetnie ujął to w swojej powieści Irvin D. Yalom, ceniony profesor psychiatrii, który nie raz już zaprezentował czytelnikom terapię od kuchni. Leżąc na kozetce to przegląd ludzkiej warstwy leczenia, w której swoje grzeszki ukrywają zarówno pacjenci, jak i lekarze.

Irvin D. Yalom rozpoczyna od trzęsienia ziemi – społeczność psychoterapeutów jest oburzona skandalicznymi oskarżeniami wobec jednego z najbardziej cenionych członków Instytutu. Ten wstęp jest bardzo ważny, gdyż autor od razu zaznaczył, co jest najgorszym efektem ryzykownie prowadzonej terapii: przeskoczenie relacji pacjent-lekarz na wyższy poziom zażyłości, co może doprowadzić do kompromitacji leczącego, jak również pogorszenia stanu zdrowia leczonego. W Leżąc na kozetce bardzo często będziemy spotykać się z moralnymi dylematami specjalistów, mających różne poglądy na temat bariery, która powinna dzielić ich od swoich klientów. Są to bardzo ciekawe spostrzeżenia na temat tego, czy lekarz powinien angażować się w życie pacjenta – jest bowiem ryzyko, że jego losy staną się dla terapeuty sprawą osobistą, przez co straci on możliwość przeprowadzenia profesjonalnej analizy.  

Ernest Lash, jeden z bohaterów powieści, zamierza przeprowadzić eksperyment na losowym pacjencie, aby zweryfikować, czy całkowita szczerość jest właściwą metodą w psychoterapii. Jego intencje są dobre, chociaż czy etycznie zrozumiałe? Już samo słowo „eksperyment” brzmi kontrowersyjnie – może się to przecież skończyć tragicznie dla pacjenta. Tym bardziej, że tym pacjentem przez zrządzenie losu staje się Carol, która wiele lat temu została skrzywdzona przez nadużywających swojej pozycji terapeutów, a ona sama wobec Ernesta ma złe zamiary. Jej wizyta w gabinecie doktora Lasha ma przynieść jego kompromitację i dowieść, że tak jak inni psychoterapeuci jest on do szpiku kości zepsuty. Jego nadzwyczajna szczerość zbija kobietę z pantałyku, chociaż jest zdeterminowana do tego, aby uzyskać dowód na potwierdzenie swojej hipotezy. Ta skomplikowana relacja stanie się z początku najbardziej ekscytującą częścią powieści, dwulicowe nastawienie Carol napotyka bowiem na zaskakująco trafne analizy Ernesta, przez co kobieta pomimo swojej woli na nowo weryfikuje swoją przeszłość. 

Leżąc na kozetce oferuje równie ciekawy wątek nadmiernie ambitnego Marshala Streidera, mentora Ernesta i kandydata na nową głowę Instytutu. Pomimo że autor nie odbiera mu medycznej wiedzy i zdolności pomagania klientom, w jawny sposób zaznacza, że wśród terapeutów – jak i wśród innych zawodów – znajdą się działający egoistycznie ludzie chciwi i zadufani w sobie. Historia Marshala nabiera rumieńców, gdy poznaje bardzo szczodrego i przyjemnego w obyciu pacjenta, który oferuje mu pomoc we wzbogaceniu się. Terapeuta jest rozdarty między etyką zawodową a łatwą szansą na szybki zastrzyk gotówki. Nie ukrywam, że z satysfakcją śledziłem upadek tego człowieka, którego śmiało mogę nazwać czarnym charakterem tej powieści. Nie jest rzecz jasna jedyną postacią, która stosuje psychoterapię w złej wierze – są oczywiście pacjenci, którzy kłamstwem zamierzają uzyskać wymierne korzyści z pomocy lekarskiej. Przykładem niech będzie chociażby hazardzista, który korzysta z pomocy Marshala, ale bynajmniej nie w celu wyleczenia swojego nałogu. 

Irvin D. Yalom w usta jednego z bohaterów wkłada zatrważające słowa: najprościej okłamać można terapeutę. Chociaż wydawałoby się, że są w stanie przejrzeć ludzkie myśli na wylot, to zaskakujące zdanie znajduje potwierdzenie w wątkach powieści Leżąc na kozetce: Carol z łatwością manipuluje Ernestem, podobnie jak okłamać pozwala się Marshal (chociaż ten narcyz zapierałby się, że to niemożliwe). To zdanie ma jednak drugą, bardziej optymistyczną myśl – nawet oparta na kłamstwie terapia może przynieść niespodziewane, pozytywne skutki. Do głosu dochodzi bowiem przysłowie, że kłamstwo ma krótkie nogi, a kłamca prędzej czy później zagubi się w swojej fałszywej opowieści. Można również pójść o krok dalej – nie tyle się zagubi, ile odnajdzie inną, zaskakującą ścieżkę, która okaże się zbawienna. I gdy można dojść do wniosku, że z każdej sytuacji da się wyjść cało, autor wbija kolejną szpilę: niektóre przypadki skazane są na porażkę. Nie dlatego, że pacjent jest nieuleczalny – przeszkodą jest brak realnych chęci na rozwiązanie swojego problemu. Pewny swej nieomylności Marshal nie jest w stanie pojąć, jak ktoś mógł go oszukać, a mimo swojej porażki wciąż uparcie twierdzi, że sam rozwiąże swoje problemy. Nietrudno się domyślić, że pomyli się po raz kolejny.

Powieść Leżąc na kozetce zafascynowała mnie czynnikiem ludzkim: zarówno po stronie lekarza, jak i pacjenta. Okazuje się, że niewłaściwe traktowanie terapii może istnieć po obu stronach barykady. Niewłaściwe czy nieetyczne metody psychoterapeuty mogą zrujnować zarówno jego, jak i pacjenta; nastawiony na nieszczerość badany może sobie zaszkodzić, ponieważ chcąc osiągnąć krótkoterminową korzyść, naraża się na długofalowe negatywne skutki swoich działań. Nie ma jednej, słusznej metody działania, istnieją również terapie, które kończą się fiaskiem. Porażką może być zarówno błędnie przeprowadzona analiza, jak i niewłaściwa motywacja pacjenta. Irvin D. Yalom nie upiększa psychoanalizy, nie unika pokazania jej błędów i niewłaściwych zachowań. W wyrachowany sposób pokazuje, jakie skutki w psychoterapii mają kłamstwo i wątpliwe moralnie intencje. Śledzenie efektów działań nieuczciwych bohaterów powieści nasuwa pytania, czy warto wykorzystywać psychoterapię do złych celów i jakie konsekwencje się z tym wiążą. 

Fot.: Czarna Owca

Write a Review

Opublikowane przez

Patryk Wolski

Miłuję szeroko rozumianą literaturę i starego, dobrego rocka. A poza tym lubię marudzić.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *