szeptacz

Zbyt mało szeptu – Alex North – „Szeptacz” [recenzja]

Szeptacz to jedna z tych książek, o których jest głośno. Wiele rekomendacji na okładce od znanych osób, zachęcający opis i przepiękna ilustracja na oprawie – czy coś mogło więc pójść nie tak? Biorąc do ręki dzieło Alexa Northa, otrzymujemy obietnicę przeżycia czegoś niepowtarzalnego, dreszczyku emocji przeszywającego do szpiku kości. Czy faktycznie się bałam? I czy mogę potwierdzić, że Szeptacz to jeden z najbardziej niepokojących thrillerów, jakie ostatnio przyszło mi przeczytać?

Jeśli drzwi nie zamkniesz w porę, szeptać zacznie ktoś wieczorem.

Szeptacz opowiada historię Toma Kennedy’ego, który zmaga się ze śmiercią żony. Próbując być dobrym i przykładnym ojcem, co nie zawsze mu wychodzi, postanawia kupić dom w miasteczku Featherbank.

To miejsce, w którym dwadzieścia lat temu seryjny morderca zamordował pięciu chłopców, a jego znakiem rozpoznawczym było to, że szeptał pod oknami swoich przyszłych ofiar. Gdy ginie kolejny mały chłopiec, a rodzice wyjawiają policji, że ich syn opowiadał o nocnych szeptach pod swoim oknem, zdaje się, że koszmar powrócił. Czy synowi Toma Kennedy’ego grozi jakieś niebezpieczeństwo? Na dodatek chłopiec zaczyna dziwnie się zachowywać…

Trzeba zacząć od tego, że Szeptacz ostatnio jest jedną z pozycji, o których chętnie się mówi. Pomysł z szeptaniem pod oknem dzieci od razu mnie zaintrygował i wzbudził swego rodzaju grozę. Przyznam, że z czymś takim jeszcze się nie spotkałam. Nie da się więc ukryć, że moje oczekiwania były wysokie względem tej książki.

Czy się zawiodłam? Trudno to jednoznacznie stwierdzić. Jeśli mam być szczera, to muszę wyjawić, że nie bałam się tak, jak obiecywano mi to przed lekturą. Co więcej, uważam nawet, że zabrakło tutaj czystej akcji i samego… szeptania! Myślę, że było go naprawdę mało jak na taki tytuł! Plusem było to, że język, jakim posługuje się autor, jest naprawdę przyjemny w odbiorze, co sprawiało, że historia niemal sama się czytała. Szeptacz był idealną lekturą w listopadowy, ciemny wieczór, którą to czyta się pod kocem i z kubkiem herbaty – to trzeba przyznać.

Jeśli jednak chodzi o samą tajemnicę, to tutaj zawiodłam się chyba najbardziej. Nie byłam jeszcze w połowie książki, kiedy to zorientowałam się, kto stoi za zbrodnią i całym złowieszczym planem. Do końca miałam nadzieję, że moje podejrzenia okażą się błędne, ale niestety. Odgadłam. Trafiony, zatopiony.

Zabrakło mi domysłów, pytań. Cała tajemniczość, którą autor poczęstował mnie na samym początku historii, prysła jak bańka mydlana i nie pojawiła się już, choć chętnie powitałabym ją z otwartymi ramionami.

Podsumowując, mogę napisać, że Szeptacz jest idealną książką na długie wieczory. Czyta się ją szybko i nie ma mowy o zanudzeniu czytelnika. Mnie osobiście jednak zabrakło tego, co obiecano mi na samym początku: niepokoju, tajemnicy, lęku. Po prostu dreszczyku emocji! Dla osób, które lubią poznawać bohaterów, ich wewnętrzne rozterki, którzy lubią analizować relacje międzyludzkie, Szeptacz będzie jednak niezłą rozrywką. Na pewno bardzo klimatyczną.

Fot.: Wydawnictwo Muza

szeptacz

Write a Review

Opublikowane przez

Natalia Chrobok

Wszystkie niewypowiedziane słowa.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *