Kurcząca się ekipa Tommy’ego Monaghana zapowiadała jego nieuchronny koniec – podejrzewam, że każdy czytający poprzednie tomy Hitmana nie spodziewa się szczęśliwego zakończenia. Sytuacja w domowej dzielnicy Tommy’ego wyglądała dramatycznie, pętla zaciskająca się wokół jego szyi już ledwo pozwalała na oddech, a chęć zemsty na zabójcach jego przyjaciół była nie do zniesienia. Antybohater nie może mieć lekkiego i łatwego życia. Brutalna seria komiksów Gartha Ennisa i Johna McCrei osiągnęła swój punkt kulminacyjny i wiedziałem, że piąty tom serii Hitman będzie wybuchowy. I, nieoczekiwanie, nostalgiczny – nie spodziewałem się, że liczne pożegnania wywołają we mnie nutę żalu, że to już koniec.

Kolejny golas na ulicy Cauldrona. Gdzieś to już widziałem? Tak, to już chyba normalna środa w ziemi niczyjej, gdyby nie to, że obecność ubranego na waleta człowieka jest wpadką CIA. Tommy nie zamierza pozwolić organizacji bruździć w jego dzielnicy, więc idzie na wojnę z bardzo niebezpiecznymi ludźmi. Z pomocą przychodzi mu wierny druh Natt (początek ich przyjaźni poznajemy w ramach jednej z retrospekcji) oraz była agentka CIA, która przy okazji miesza w głowie płatnemu zabójcy. Intryga się zacieśnia, wspomnienia mieszają się z rzeczywistością, a Tommy na szali stawia własne życie oraz życie niewinnej kobiety, która była w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie. Spodziewałem się, że ta misja będzie dramatyczna, ale scenariusz Gartha Ennisa i tak wbił mnie w fotel. Do końca łudziłem się, że może jednak nie skończy się tak tragicznie, jak zakładałem, a autor karmił mnie fabułą, która trzymała mnie w niepewności.

I to by było na tyle – historia Hitmana została opowiedziana. Pełna dziwnego humoru i brutalności zarówno w dialogach, jak i rysunkach, była dla mnie przyjemną lekturą, którą aż szkoda było mi kończyć. Tommy Monaghan może nie stanie się najpopularniejszym antybohaterem w popkulturze, ale dzieło duetu Garth Ennis i John McCrea zasługuje na uznanie wśród opowieści o niepewnych moralnie superludziach.
Fot.: Egmont
Przeczytaj także:
Recenzja komiksu Hitman, tom 4
![Upiory przeszłości wracają niezaproszone – Garth Ennis, John McCrea – „Hitman”, tom 3 [recenzja] Hitman](https://www.gloskultury.pl/wp-content/uploads/2021/10/hitman3.jpg)

![Zlikwidować demona? Potrzymaj mi piwo! – Garth Ennis, John McCrea – „Hitman”, tom 2 [recenzja] Hitman](https://www.gloskultury.pl/wp-content/uploads/2021/01/hitman2.jpg)
![Likwidator z referencjami – Garth Ennis, John McCrea – "Hitman", tom 1 [recenzja] Hitman](https://www.gloskultury.pl/wp-content/uploads/2020/05/hitman1.jpg)
![Hellblazer u bram piekła – Garth Ennis – „Hellblazer”, tom 3 [recenzja] 32319570o](https://www.gloskultury.pl/wp-content/uploads/2021/02/32319570o.jpg)
![Hellblazer umiera – Garth Ennis, William Simpson, Steve Dillon – „Hellblazer" Tom 2 [recenzja] Hellblazer](https://www.gloskultury.pl/wp-content/uploads/2020/07/27355152o.jpg)



