Taba-Taba jest w dorobku Patricka Deville unikatową i osobistą powieścią – zamiast w tropikalne regiony autor zabrał nas po podróż po Francji, a właściwie Swojej Francji; tropem jego przodków dotarliśmy do powojennego zakładu psychiatrycznego, na którego obszarach wychowywał się przyszły pisarz. Jest to o tyle wyjątkowe, że w poprzednich powieściach Patrick Deville unikał mówienia o sobie i spodziewałem się, że Taba-Taba zamknęła ten wątek. Tymczasem w Amazonii autor otwiera się jeszcze bardziej, bo dużo czasu poświęca na osobiste relacje ze swoim synem, podróżując z nim wzdłuż najdłuższej rzeki świata. Co przy okazji stało się świetnym argumentem do tego, aby uciec myślami do wielu ojców i synów, którzy na przestrzeni dziejów wywarli wielki wpływ na Historię.
Już na początku Patrick Deville pół żartem pół serio ostrzega, że trzeba uważać na książki, które daje się synom. Za przykład podaje samego siebie, kiedy to został namaszczony powieścią Morawagin przez swojego ojca:
Chociaż książka wydała mi się dziwna, przez długi czas byłem przekonany, że skoro dostałem ją od ojca, to napisana była dla mnie, zasmakowałem w podróżach dookoła świata.
Czy bez tej lektury za młodu, nie moglibyśmy teraz czytać powieści podróżniczych Patricka Deville? Tego autor już nie podejmuje się wyjaśnić, ale wyczytać możemy z tego, jak wielką siłę ma wpływ rodzica na dalsze rozwijanie zainteresowań przez syna.
Co jednak nie zawsze musi być regułą, o czym Patrick Deville niejednokrotnie nam przypomina. Rozchwiane dusze, które odrzuciły podążanie za zaplanowanym losem przez własnego ojca, wyruszają w świat, aby coś odkryć, albo by się zgubić. Przejęła mnie szczególnie opowieść o wyprawie pewnego młodzieńca w głąb Amazonii, a na wieść o jego zaginięciu zrozpaczony ojciec postanowił wyprawić się na jego poszukiwania. Niemogący się pogodzić ze śmiercią swojego syna, wyruszał w dżunglę wielokrotnie, za każdym razem bez skutku – upierając się jednak, że jego syn mieszka gdzieś tam w dziczy z dzikimi ludami, tak jak kiedyś sobie wymarzył.
Tę niepokorność młodych względem starszych Patrick Deville zresztą przyrównuje do relacji ze swoim synem – szorstkiej przyjaźni, która niekiedy ignoruje fakt, jakie więzi łączą obu mężczyzn. Przytacza kłótnie, zagadkowe spojrzenia i milczenie, które wypełnia przestrzeń między nimi. Jednak gdy wydawałoby się, że jest to opowieść pełna goryczy i bólu, Patrick Deville przytacza również te ciepłe chwile, które powodują, że dwie osoby potrafią się rozumieć bez słów. Czy syn wstydzi się okazać słabość przed ojcem? Może i tak, skoro francuski pisarz podsumowuje relacje rodzinne słowami:
Obcowanie z ludźmi, którzy poznali nas jako dzieci, jest zawsze irytujące.
Bo czyż nie widzimy w tych dorosłych dzieci, o których kiedyś się troszczyliśmy?
Oczywiście nie jest to jedyny wątek poruszany w Amazonii – wszak ważna jest ich sama podróż po terenach, które niegdyś były obiektem wielkiej rewolucji przemysłowej: w momencie, gdy opracowano sposób na wydobycie i użytkowanie kauczuku. Tereny współczesnej Brazylii, Peru i Kolumbii stały się rajem dla wielkich potentatów i szybko powstawały w ten sposób małe imperia, które dzisiaj kojarzymy z polami naftowymi. Patrick Deville oprowadza nas po tym muzeum – bo tym stała się Amazonia, gdy uprawa kauczuku okazała się bardziej opłacalna w Indochinach. Oczywiście autor nie szczędzi przy tym wielu cierpkich słów na temat ekologii, niszczenia pomników przyrody czy nawet religii (którą Patrick Deville lubi krytykować szczególnie często).
Przy okazji możemy zapoznać się z sylwetkami wielu ciekawych podróżników, naukowców i awanturników, którzy przez ostatnie stulecia mieli styczność z doliną Amazonki. Jedną z ciekawszych, ambitnych i tragicznych postaci wydał mi się Roger Casement, człowiek odpowiedzialny za opublikowanie tzw. Blue Book – raportu informującego o zatrważającej eksterminacji rdzennej ludności Amazonii przy zbiorze kauczuku, co przyczyniło się do krachu na giełdzie chociażby Peruvian Amazon Company. Kauczukowe imperium zatrzęsło się w posadach, a Casement miał już ambitny plan wyzwolenia Irlandii spod jarzma Wielkiej Brytanii. Na ironię zakrawa fakt, że to nie zemsta magnatów kauczuku zabrała go z tego świata, lecz dążenia narodowościowe na własnej ziemi. Wspaniałych anegdot mamy w Amazonii zresztą od groma – jak zwykle w powieściach Patricka Deville’a. Do tego niesamowite uzewnętrznienie się na bycie ojcem sprawiło, że ten ironicznie patrzący na świat pisarz stał się po prostu człowiekiem – i to bardziej niż po lekturze Taba-Taby.
Na tej stronie wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? ZGADZAM SIĘ
Manage consent
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.